czwartek, 16 sierpnia 2012

Wróciłam

Wiadomo, że wszystko co dobre szybko się kończy :-( . Mój pobyt nad morzem jest już przeszłością. Nie marnowałam tam czasu, miałam wiele zajęć. Przede wszystkim odpoczywałam, wdychałam jod, opalałam się, czytałam i uprawiałam różne sporty ( nie zawsze przewidziałam odpowiedni strój).


             









Ale o drutach nie zapominałam. Dzierganie na plaży jest całkiem przyjemne.









I przywiozłam  dwie skończone robótki i zaczęte również dwie. Oto te, które już można nosić. 


Szare ponczo z silky cashmire. Niestety ta włóczka była już trzeci raz przerabiana, ponieważ dotychczasowe wyroby miały pecha w praniu. Bardzo drastycznie zmieniały swój rozmiar na taki, w jaki żadnym cudem bym się nie wcisnęła. Moja córka otrzymała zakaz prania tego poncza.




Zastanawiam się jeszcze, czy nałożyć na nie aplikację. Zobaczę.













Koralowa chusta z filisilk. Bardzo zwiewna, delikatna w dotyku, w sam raz na lato.Kilka zdjęć jeszcze znad morza i kilka już na Margolce.







 To nie Margolka, aż tak się nie zmieniła. To wiedźma, która stoi w ogródku przy domku, w którym spędzamy wakacje. Koniecznie chciała zapozować do zdjęcia. 
 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesienny pulowerek i pastelowa chusta

    Podczas pooperacyjnej rekonwalescencji mam więcej czasu na robótki. Kilka dni temu skończyłam jesienny pulowerek z dwóch połączonych nit...