Pobyt na L4 ma swoje zalety - wykańczam zaległe robótki, które odnajduję czasem w nieoczekiwanych dla mnie miejscach. Tak było z tym szalem. Zaczęłam go jeszcze latem. Potem porzuciłam na rzecz cięższych robótek i grubszych drutów (chyba już dosyć miałam cienizn).
Na robótkę natknęłam się, gdy poszukiwałam drutów o potrzebnej mi w danym momencie grubości. Stwierdziłam, że niewiele zostało do dziergania i uwolniłam druty od zielonej bałtyckiej bryzy.
Na szal zużyłam 2,5 motka cieniusieńkiej niteczki mieszanki wełny i jedwabiu GRINGASCO.
Jak widać na zdjęciach, każdy leciusieńki powiew wiatru sprawia, że dzianina prawie odlatuje. Szal przeznaczony na letni dni bądź jako dodatek do wieczorowej kreacji. Zimą raczej nie ogrzeje.
Na drutach dwie "gorące" robótki. Co prawda w trakcie poszukiwań drutów znalazłam jeszcze jednego "ufoka", ale jakoś serca do niego nie mam. Powstaje już drugi sezon. A miała być ciepła spódniczka na zimę...
Prześliczny szal, uwielbiam takie mgiełki :)
OdpowiedzUsuńCudo! Wspaniały szal w doskonałym kolorze. No i ten wzór... śliczności :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.