Ostatni weekend spędziłam w Białymstoku. Pomimo, że z Podlasia pochodzi moja mama i jeździłam odwiedzać rodzinę, jednak to nie Białystok był celem podróży. Wyjazd do tego miasta zaproponowała mi koleżanka, bo tam studiuje jej córka. Zgodziłam się i nie żałuję. Przed wyjazdem sprawdziłam repertuar opery białostockiej, po wjeździe do miasta skierowałyśmy się do gmachu opery, by zakupić bilety. Skorzystałyśmy z okazji, aby obejrzeć przepiękny gmach, wejść do ogrodów na dachu. Budynek robi ogromne wrażenie - szkło, beton i chrom - ultranowoczesna bryła otoczona roślinnością. Nocą gmach rozświetlony jest różnobarwnymi światłami. W środku dużo przestrzeni, scena jest ruchoma, wielopoziomowa, co stwarza ogromne możliwości w tworzeniu interesujących inscenizacji.
Już wiecie, na jaki spektakl się wybrałyśmy.
Przedstawienie zrobiło na mnie ogromne wrażenie, piękna muzyka, orkiestra na żywo, na scenie pojawiało się wielu artystów na raz - balet, chór, główni bohaterowie. W dobie cięcia kosztów w teatrach, zaskoczył mnie rozmach tej produkcji.
Któż nie zna historii pięknej miłości Lary i doktora Żywago, która rozgrywa się w czasach rosyjskiej rewolucji? Pamiętam film nakręcony na podstawie powieści Borysa Pasternaka z Omarem Sharifem i Julie Christie.
Drugiego dnia wybrałyśmy się na zwiedzanie miasta. Koniecznym punktem programu był Pałac Branickich, który otoczony jest pięknymi ogrodami w stylu francuskim. Rezydencja ta nazywana była Wersalem północy.





Następnym miejscem była cerkiew Św. Mikołaja. Niestety podziwiałyśmy tylko z zewnątrz, ponieważ była zamknięta.
Przed powrotem do domu musiałyśmy skosztować przysmaków z regionalnej kuchni, były kartacze i baba ziemniaczana, a na deser sękacz z lodami waniliowymi. Polecam lokal BABKA, gdzie panuje domowa atmosfera, jest pyszne jedzenie i gdzie naprawdę trudno o wolne miejsce.
Jak pisałam wcześniej, moja mama pochodzi z Podlasia, więc te potrawy pojawiały się na stole w moim domu.
Białystok to piękne miasto, pełne zieleni, przestronne, jasne, czyste. Mnóstwo tu młodych ludzi - studentów. Myślę, że jeszcze wrócę do Białegostoku na dłuższe zwiedzanie.
Takiego Białegostoku nie znałam. Ciekawie go przedstawiłaś.
OdpowiedzUsuńA kartacze- mniam ślinka cieknie...
Pozdrawiam serdecznie!
dziękuję za tą wycieczkę, nigdy nie byłam w tamtych okolicach a Twoja relacja przybliżyła mi trochę to miasto :)
OdpowiedzUsuńO rany! Nie miałam pojęcia, że Białystok jest taki piękny. Moja babcia pochodziła z Podlasia ale miała trochę wredny charakter i z rodziną nie utrzymywała kontaktów. Dopiero po jej śmierci staraliśmy się coś tam naprawić ale po tylu latach jakoś nie bardzo się udało :(
OdpowiedzUsuńDokladnie miesiac temu spedzilam wspanialy i niezapomniany weekend w Bialymstoku z niewidziana od kilkunastu lat przyjaciolka z liceum.Zwiedzilam te same miejsca i kosztowalam przepysznej babki ziemniaczanej w tej samej restauracji.W Bialymstoku bylam po raz pierwszy ,ale doskonale znalam te miejsca ze zdjec ze wzgledu na to ,ze wiekszosc moich znajomych pochodzi wlasnie z tego pieknego i ciagle rozwijajacego sie miasta.
OdpowiedzUsuńPiękne miasto! Zapewne nigdy w Białymstoku nie bedę, zatem dziękuję za chwilkę w tym mieście:)). Kartacze często robię, bo lubimy tę potrawe, choc nie jest to nasz regionalny przysmak.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))