poniedziałek, 1 maja 2017

Sezon czas zacząć!

   Większość o tej porze rozpoczyna sezon grillowy. Tym razem pogoda nie rozpieszcza, wiosna gdzieś czmychnęła i nie chce wrócić. Ponieważ tegoroczny weekend majowy rozpoczął się już 29 kwietnia zaplanowałam sobie szeroki front robót. I wcale nie są to prace ogrodnicze, kwiatami zajmę się w następną wolną sobotę. Nabyłam farby, uporządkowałam po zimie mój warsztacik w blaszanym garażu i wzięłam się za przemalowywanie szafy, na którą nie starczyło mi czasu w wakacje. 
  Szafa wymagała odświeżenia po 17 latach użytkowania. Trzy dni intensywnej pracy zaowocowało szafą w nowym wydaniu. Do przemalowania wykorzystałam farbę kredową Annie Sloan o nazwie Old White.
   Najpierw przemyłam powierzchnie wodą z delikatnym detergentem, potem zmatowiłam powierzchnie, odkurzyłam i nałożyłam dwie warstwy farby. Później papierem ściernym "postarzyłam" drzwiczki, zawoskowałam białym woskiem i gotowe! 
Szafa przed metamorfozą ...
                                                                                                                                                                         

                                                           ... i po..
                                                                                                                                                                               
 













   Białe drzwiczki ożywiły wnętrze i pasują do jasnych ścian.













   Pewnie nie każdemu podobają się "przecierki" na meblach. Moim zdaniem dodają charakteru. Być może, gdybym kupowała nowe meble zależałoby mi na lśniących i gładkich powierzchniach. 
 W tak zwanym międzyczasie, gdy schły mi kolejne elementy szafy przemalowałam także lampkę, która liczy sobie ponad dwadzieścia lat. Kiedyś ją pokazywałam na blogu prezentując abażur, który sama uszyłam, bo stary się zniszczył. 


 Kiedyś takie czarne zestawy były w modzie, miałam cały serwis kawowy. Ta lampka wtedy mi pasowała. Ponieważ ją lubię i jest bardzo użyteczna, postanowiłam nadać jej nowy look.

 







  

   Pierwsze przemalowanie mi się nie spodobało, więc od razu przemalowałam lampkę po raz drugi. I to jest fajne w farbach kredowych. 
Ta druga wersja mnie olśniła! Podkład z farby kredowej, na wierzchu srebrna farba w spray'u, całość po wyschnięciu zawoskowałam bezbarwnym woskiem.

I tak lampka świeci nowym blaskiem.

A co na drutach? 
Na razie nic, nie mam weny, a przeróbki trochę mnie znudziły. Czasem poszperam w moich resztkach włóczkowych (pamiętacie, że nic nie kupuję nowego, już prawie półtora roku) i nic z tego nie wynika. Mam ochotę na mniejszą formę, szal lub chustę. Może coś spruję, ale naprawdę jeszcze nie wiem co... 
   Może , gdy wiosna przyjdzie - tak naprawdę, gdy zaświeci słońce - tak naprawdę i zrobi się ciepło, może i wena twórcza wróci.



3 komentarze:

  1. Wena wróci na pewno! To zapewne ta pogoda przyczynia się do tego, że nie mamy chęci na nic:((
    Przeróbki super - pracochłonne zapewne i czasowo też.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Metamorfoza szafy super ciekawa jestem ile farby potrzebowałaś bo szafa dość sporych rozmiarów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zużyłam 1250 ml farby kredowej Old White marki Annie Sloan. Farba jest gęsta, więc trochę rozcieńczałam. Wewnętrzną stronę malowałam jeden raz, zewnętrzną pokryłam dwoma warstwami.

      Usuń

Czarna narzutka

    Zrobiłam ją dla mojej siostry, zużyłam 4 motki Kid Silka DROPS-a na drutach nr 3,0.     Tęsknię za wiosną, więc postanowiłam sprowadzić ...