poniedziałek, 12 listopada 2012

"Rozdzielone"

    Ostatnio mało pisałam o przeczytanych książkach. To wcale nie znaczy, że nic nie czytałam, ale trafiła mi się seria takich pozycji, o których nie warto pisać. A mam pewną przypadłość, nawet byle jaką książkę muszę doczytać do końca. 
   
Jednak ta książka warta jest polecenia.
Rzecz dzieje się w dawnym NRD. Mała czteroletnia dziewczynka i jej brat zostają w nocy wybudzeni i zabrani do domu babci, a potem trafiają do domu dziecka. Zaś ich matka odjeżdża z tajemniczymi ludźmi.
Bohaterka nie rozumie, dlaczego mama nie wraca, dlaczego została zabrana od babci. W końcu trafia do pierwszej adopcyjnej rodziny, potem kolejnej.    Cały czas w przejmujący sposób autorka opisuje uczucia i przeżycia bohaterki. To na sama jest bohaterką. Pisze o swoim życiu w NRD, o poszukiwaniu tożsamości i korzeni, o trudnej do zrozumienia polityce państwa, które rozdziela rodziny w imię socjalistycznego wychowania.   i przeprowadza "przymusowe adopcje".  Katrin  Behr prowadzi obecnie stowarzyszenie, którego głównym celem jest szukanie i łączenie rozdzielonych rodzin. Okazuje się, że jest ich w byłym NRD setki. 
   To kolejna książka odsłaniająca kulisy rządów i metod stosowanych w byłym bloku socjalistycznym. Metod, które łamały charaktery ludzkie, niszczyły życie jednostki w imię opacznie rozumianego dobra ogółu. Gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesienny pulowerek i pastelowa chusta

    Podczas pooperacyjnej rekonwalescencji mam więcej czasu na robótki. Kilka dni temu skończyłam jesienny pulowerek z dwóch połączonych nit...