Na głowie mam tyle spraw, wyniki, na które tak czekałam... No cóż, nie do końca mnie uszczęśliwiły, niestety. Jeżdżę z synem po lekarzach i załatwiam kolejną rehabilitację, do domu wracam ciemną nocą, w pracy wykańcza mnie ewaluacja zewnętrzna (kto pracuje w szkole, to wie, co to za straszydło) i nawet nie zauważyłam, że wiosna przyszła. Zawitała nawet do mojego skromnego ogródka. Krokusy już przekwitają, a ja nie miałam okazji ich popodziwiać. Dziś zrobiłam fotkę ślicznym cebulicom.
Na drutach powoli "dzieje" się czerwone. Chyba połowę już mam...
Wiosna cudna jeste, niezaleznie od wielkosci. Maslutka, urokliwa - wiosna. I tego sie trzymaj. Różne ewaluacje i inne mądre słowa przemina, a wiosna...- no nie, dojrzeje latem, potem jesienia, potem odpocznie, by znowu czarować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze nie ma nawet najmniejszych listków na drzewach , a krakusy dopiero zaczęły kwitnąć, także szczerze zazdroszczę:) życzę pomyślnego załatwienia spraw w związku z synem , niestety od niedawna jestem obserwatorem Twojego bloga , więc nie jestem w temacie, ale domyślam się jaki przeżywasz stres. Powodzenia:)
OdpowiedzUsuń