Czerwiec, to poza wrześniem i styczniem, najbardziej pracowity miesiąc w szkole. Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, oprócz stosów prac pisemnych, kartkówek, sprawdzianów, są posiedzenia zespołów nauczycielskich, rady pedagogicznej, zebrania z rodzicami i jeszcze sezon na "zielone szkoły". A ponieważ w mojej szkole pracujemy na dwie zmiany, nasze spotkania zaczynają się o 17.00, więc i kończą późno, spędzam wtedy w szkole po 12 - 13 godzin. Wracam do domu, coś zjem i padam zmęczona, nawet nie mam czasu i siły, aby pobyć z moją rodziną.
Gdy czytam komentarze na różnych forach internetowych na temat pracy nauczyciela, to aż.... dlatego staram się nie czytać, ale dzisiaj niechcący wpadłam na takowe i trafiło mnie!
W ciągu ostatnich lat wiele w szkole się zmieniło, natomiast w społeczeństwie pokutują dawne poglądy i stereotypy. Ja naprawdę wolałabym być zatrudniona z Kodeksu Pracy niż z Karty Nauczyciela, brać urlop wtedy, kiedy tylko chcę i potrzebuję, a nie w określonym terminie, gdy ceny w kurortach czy miejscowościach wypoczynkowych są najwyższe. I za taki dzień jak wczoraj (sobota), który spędziłam w pracy, bo organizowaliśmy Festyn Rodzinny, dostać nadgodziny. A która pani pracująca w biurze (absolutnie nie ujmując jej pracy i zadań, które wykonuje) bierze sterty papierów do domu i ślęczy nocami sprawdzając i oceniając klasówki, czy inne uczniowskie prace lub przygotowuje się do zajęć. Albo jeździ na "zielone szkoły", gdzie 24 godziny na dobę trzeba mieć oczy dookoła głowy, gdy ustala się dyżury, która nauczycielka dzisiaj śpi, a która czuwa, bo dzieciaki miewają "fantastyczne " pomysły, co można robić nocą. A za taki wyjazd płacą dziennie tylko dwie nadgodziny (!!!) , jeżeli płacą, bo są gminy, gdzie nauczyciel to robi za free - w ramach obowiązków służbowych. I wcale nie piszę tego, aby ponarzekać na moje zarobki. Nauczyciel z moim stażem pracy i wykształceniem ma całkiem godziwą pensję. Chodzi o to, że w każdej innej firmie pracownik wyśmiałby pracodawcę, gdyby musiał wyjechać na tydzień z cudzymi dziećmi pod opieką i nie dostając za to zapłaty. Nauczycielowi nie przysługuje za taki wyjazd delegacja - żeby nie było wątpliwości.
Lubię swoją pracę, to moja pasja, lubię uczyć, być z dzieciakami, może dlatego bolą mnie negatywne komentarze na temat pracy nauczycieli. W każdej grupie zawodowej są pasjonaci i tacy, którym się nie chce. Tylko dlaczego ludzie wylewają swoje frustracje właśnie na nas? To w końcu my uczymy ich dzieci i wspieramy w wychowaniu, a często to my wychowujemy, bo rodzice są zbyt zapracowani i nie mają na to czasu. To my spędzamy dużo czasu z ich pociechami (niejednokrotnie więcej niż oni sami). Dlaczego więc jesteśmy tak traktowani?
Mam już dosyć podważania moich kompetencji i umiejętności. Mam dosyć lekceważących wypowiedzi i deprecjonowania mojego zawodu. Nie zgadzam się na to.
Mam już dosyć podważania moich kompetencji i umiejętności. Mam dosyć lekceważących wypowiedzi i deprecjonowania mojego zawodu. Nie zgadzam się na to.
Drodzy Rodzice, czy Wy też jesteście w swojej pracy tak traktowani przez swoich petentów czy partnerów biznesowych?
Jestem tym wszystkim zmęczona i zniechęcona, dlatego ten obrazek idealnie wpisuje się w mój nastrój i samopoczucie.
Gdyby nie moi uczniowie, dałabym sobie z tym spokój. Ale to właśnie oni "trzymają" mnie przy życiu.
Nie o tym miałam pisać. A o moim ogrodzie. Postanowiliśmy z mężem trochę go "odświeżyć" i przebudować. Przede wszystkim wymieniliśmy obrzeże dookoła tarasu. Pracowaliśmy wiele dni, późnymi popołudniami i udało się. Ale jeszcze sporo pracy nas czeka, aby odświeżyć co nieco zniszczony trawnik.
A na drutach baaaardzo powoli przyrasta granatowy sweterek z mieszanki wełny i jedwabiu.
Takie nastały czasy, że lekceważy się wszystko! Nie tylko czyjąś pracę, ale i samego człowieka! A robią to właśnie takie osoby, które nie mają zielonego pojęcia, jak ta praca wygląda. Takie komentarze ukazują się i będą ukazywać, bo tyle jest w naszym narodzie złości, tyle nieuzasadnionej nienawiści, tyle pretensji nie wiadomo o co. Mój mąż ogląda program pana Jacka na Super Stacji, o, tam można posłuchać jakim jadem ludzie rzucają na drugiego człowieka - nie tylko politycznego przeciwnika, ale i swojego wyznania wiary, itp. Nie można tego przesłuchać, choć niby audycja umożliwia wypowiedzenie się i skomentowanie aktualnych wiadomości, ludzie zrobili z niej najbardziej wulgarny i pełen nienawiści program. I wcale Ci się nie dziwię, że czytanie takich "jadowitych" komentarzy na Twój zawód wywołuje w Tobie tak silne emocje. Ale najważniejsze, że robisz to, co kochasz i nie poddajesz się!
OdpowiedzUsuńOgród zapowiada się bardzo urokliwy - na pewno dużo trzeba pracy nie tylko przy przebudowaniu, ale i później.
Serdecznie pozdrawiam:))
Stereotypy o pracy nauczyciela od lat są takie same i powielane przez kolejne pokolenia. Sama jestem nauczycielem i często słyszę ja , lub mój mąż, jak to dużo zarabiamy, za tak mało pracy, ile to mamy wolnego i wiele innych bzdur. Denerwuje mnie to okrutnie. Staram się nie słuchać, nie czytać, nie wdawać się w głupie dyskusje. Robię swoje. Bardzo lubię moją pracę, lubię moje dzieciaki. I to jest najważniejsze. Życzę uśmiechu i odpoczynku od naszych aniołków. Pozdrawiam. Dana.
OdpowiedzUsuńMój mąż przez wiele lat był nauczycielem i bardzo lubił tę pracę, lubił dzieciaki i one lubiły jego. Na zielone szkoły i wycieczki chętnie jeździł, nawet jeśli czasem trzeba było nadszarpnąć noc. Może to kwestia podejścia, on był nauczycielem z pasją.
OdpowiedzUsuńTzw. delegacja przysługuje jako zwrot kosztów podróży, a nauczyciele na ogół tych kosztów nie ponoszą (zazwyczaj płacą za przejazd i inne takie koszty rodzice uczniów) oraz na pokrycie zwiększonych kosztów wyżywienia w związku z podróżą służbową i to jest obecnie 30zł dziennie, o ile pracownik nie ma zapewnionego wyżywienia. Nauczyciel na zielonej szkole na ogół takowe ma, a więc zgodnie z przepisami dieta nie przysługuje, tak jak innym pracownikom.
Nauczyciel ma także znacznie więcej urlopu niż inny pracownik, a co do zabierania pracy do domu, to często to robię, podobnie jak moje koleżanki, i tak bywa w różnych branżach. Jak się człowiek angażuje, a do tego lubi swoją pracę, to nie traktuje jej jak dopust boży.
Droga/i Anonimowy, mój post chyba nie został przez Ciebie doczytany lub zrozumiany. Nigdzie nie napisałam, że traktuję moją pracę jak "dopust boży". Natomiast nie zgadzam się, aby lekceważono mój zawód, "wycierano" sobie gębę nauczycielami poprzez bardzo negatywne i zjadliwe komentarze. Ja się na to nie zgadzam i dałam temu głośno wyraz. Mam prawo.
UsuńZ anonimem się zgadzam, bo mam podobne doświadczenia :). Natomiast co do negatywnych komentarzy pod adresem nauczycieli - to spotyka także lekarzy, urzędników, sędziów, fryzjerów, kolejarzy itd. Bo niestety w każdym zawodzie są zarówno porządni ludzie, zaangażowani w pracę, jak i nieudacznicy życiowi, popaprańcy, ludzie niekompetentni, aroganccy, głupi itd. Pamiętam moich nauczycieli i poza paroma wyjątkami to byli świetni dydaktycy i jednocześnie znakomici pedagodzy, których szanowali i uczniowie i ich rodzice. Moje dzieci chodziły do tzw. dobrych szkół, ale godni szacunku nauczyciele zdarzali się tam wyjątkowo, niestety. I opieram tę opinię na faktach, a nie subiektywnych emocjach, bo z nauką nie było problemów i nie o to chodzi. Coś się chyba rzeczywiscie w tym zawodzie pogorszyło. GaMo, mam nadzieję, że te złe komentarze nie dotyczyły bezpośrednio Ciebie. A w takim razie nie bierz ich sobie do serca, dobrego nauczyciela doceniają i wychowankowie i ich rodzice. Natomiast złych pedagogów nie powinnaś bronić swoim autorytetem.
Usuń