Wczoraj w bibliotece, w której spotykamy się raz w miesiącu, odbyła się wigilia miłośniczek robótek ręcznych. Było miło, sympatycznie, po raz pierwszy na stole nie królowały kłębuszki i niteczki wszelkiej maści, pojawiły się za to same smakołyki. Delektowałyśmy się wytworami rąk własnych w postaci przepysznego makowca, ciasta szwedzkiego czy kruchych ciasteczek.
A w tle słychać było kolędy i pastorałki ze świeżej płyty nagranej przez chór dziecięcy działający w mojej szkole.
Po powrocie dziergałam jeszcze sweterki na telefony. Podczas pierwszego dnia kiermaszu szkolnego rozeszły się w ciągu pół godziny. Na następny rok muszę chyba zacząć już w maju.
Fantastyczne spotkanie :-) Cudownie jest spotkać się z osobami, które dzielą naszą pasję :-)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że Twoje sweterki rozeszły się tak szybko - są po prostu doskonałe :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo to miłe móc się spotykać w takim gronie.
OdpowiedzUsuńA sweterki - etui są fantastyczne!
Serdecznie pozdrawiam;))