Można powiedzieć, że zaczęłam ferie (w poniedziałek jeszcze na trochę muszę wpaść do szkoły ogarnąć papiery). Nie ukrywam, że leciałam na oparach. Wrzesień, styczeń i czerwiec to najgorętsze okresy w szkole, bardzo wyczerpujące.

I pomyśleć, że za rok mogłabym już iść na wcześniejszą emeryturę!
A póki co, zaczynam odstresowywać się kompulsywnym czytaniem.
Od wczorajszego wieczoru "połknęłam" książkę Anny Karpińskiej "Rozważna czy romantyczna". To historia Natalii, która tkwiła przez siedem lat w związku z mężczyzną nie myślącym o tym, by się ustatkować. Obydwoje prowadzili życie lekkie, łatwe i przyjemne za pieniądze rodziców Andrzeja. W pewnym momencie Natalia poczuła, że coś musi zmienić w swoim życiu, że nie chodzi tylko o zabawę. Jednak jej partner ani myślał o poważnych deklaracjach. Po rozstaniu Natalia spotyka Brunona, spędza z nim noc.
Po jakimś czasie okazuje się, że bohaterka jest w ciąży. Kto jest ojcem dziecka? Jak potoczą się losy bohaterki? Czy los będzie dla niej łaskawy? Przeczytajcie. Lektura miła, a jednocześnie napisana tak, że dobrze się ją czyta.
Kocyk dziecięcy od kilku dni czekał na fotki. Dzisiaj mi się udało. Może mógłby być ciut większy (80 x 95 cm), ale to mój pierwszy. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że kolory z kolejnego motka niekoniecznie układają się regularnie. Nie miałam jednak siły, aby pruć i zmieniać. Przynajmniej widać, że ręczna robota.
Po jakimś czasie okazuje się, że bohaterka jest w ciąży. Kto jest ojcem dziecka? Jak potoczą się losy bohaterki? Czy los będzie dla niej łaskawy? Przeczytajcie. Lektura miła, a jednocześnie napisana tak, że dobrze się ją czyta.
Kocyk dziecięcy od kilku dni czekał na fotki. Dzisiaj mi się udało. Może mógłby być ciut większy (80 x 95 cm), ale to mój pierwszy. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że kolory z kolejnego motka niekoniecznie układają się regularnie. Nie miałam jednak siły, aby pruć i zmieniać. Przynajmniej widać, że ręczna robota.
Na drutach motki urodzinowe. Dokupiłam jeszcze trochę, udało mi się znaleźć ten sam kolor, więc powstaje lniano-jedwabny kardigan.
Czy to złamanie mojego postanowienia o tym, by ni kupować, dopóki nie wyrobię wszystkiego, co mam w pudłach? Pewne jest, że nie wystarczyłoby mi moteczków na to, co zaplanowałam wydziergać z tych prezentowych i leżałyby w pudle, a tak to jest pewność, że je zużyję.
Złamałam się czy nie? Sama nie wiem...