czwartek, 14 czerwca 2012

Bluzeczka z recyklingu

   Musiałam odpocząć trochę od drutów, dlatego dwa ostatnie dni zajęło mi szycie i szydełkowanie.
Jakiś czas temu córka przytargała do domu turkusową tunikę. Stwierdziła jednak, że nie będzie w niej chodzić, podarowała ją mnie. Niestety, rozmiar nie ten. Jednak bardzo spodobała mi się faktura materiału i kolory. Schowałam do szafy z myślą, że kiedyś coś z tego zrobię. Rok minął, zanim  wymyśliłam co. I rok minął zanim nabrałam ochoty, aby pruć, wyciągać niezliczone nitki itd. Kto kiedykolwiek przerabiał jakieś ubranka, ten wie, że więcej czasu zajmują przeróbki, niż szycie  od podstaw. Pozyskałam kilka zgrabnych prostokątów, w tym dwa całkiem duże na tyle, aby okryć me krągłości. Fason prościutki, nieskomplikowany. Więcej czasu zajęły mi szydełkowe wstawki. I tak oto powstała bluzeczka na lato.




   A przy okazji pracy na tą bluzeczką przypomniały mi się czasy, gdy trudno było zdobyć jakiś materiał. Wtedy przerabiało się różne dziwne rzeczy na coś, co nadawałoby się do noszenia. Tetrowe pieluchy farbowało się domowym sposobem i szyło bluzki. Kiedyś przerabiałam stare, lniane prześcieradła lub   zużyte fartuchy lekarskie na podobne bluzeczki, do tej prezentowanej dzisiaj. 
   I trochę takich bluzek naprodukowałam, nie tylko dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesienny pulowerek i pastelowa chusta

    Podczas pooperacyjnej rekonwalescencji mam więcej czasu na robótki. Kilka dni temu skończyłam jesienny pulowerek z dwóch połączonych nit...