Nie jestem zapaloną ogrodniczką ( ku rozpaczy mojej mamy), ale czasem miewam zrywy, by coś pomieszać w moim ogrodzie. I tak powstał ten kącik przy wejściu do domu. Dumna jestem z siebie, bo wymyśliłam układ i od początku do końca zrobiłam wszystko własnymi rękami. Dobór roślin konsultowałam z ekspertem, czyli moją mamą.
Rudbekie, które dostałam od mamy, cieszą oko podczas relaksu na tarasie.
Eksperymentalna bluzeczka wolno się dzieje, bo mam sporo innych zajęć, ale przybywa, przybywa i jest szansa, że niedługo ją zaprezentuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz