poniedziałek, 22 lipca 2013

W moim ogrodzie...

   Nie jestem zapaloną ogrodniczką ( ku rozpaczy mojej mamy), ale czasem miewam zrywy, by coś pomieszać w moim ogrodzie. I tak powstał ten kącik przy wejściu do domu. Dumna jestem z siebie, bo wymyśliłam układ i od początku do końca zrobiłam wszystko własnymi rękami.  Dobór roślin konsultowałam z ekspertem, czyli moją mamą.








   Rudbekie, które dostałam od mamy, cieszą oko podczas relaksu na tarasie.

   Eksperymentalna bluzeczka wolno się dzieje, bo mam sporo innych zajęć, ale przybywa, przybywa i jest szansa, że niedługo ją zaprezentuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jesienny pulowerek i pastelowa chusta

    Podczas pooperacyjnej rekonwalescencji mam więcej czasu na robótki. Kilka dni temu skończyłam jesienny pulowerek z dwóch połączonych nit...