Święta, święta i po świętach. Aby wypocząć po przedświątecznej i świątecznej krzątaninie - wyjeżdżam nad moje ukochane morze, w miejsce, które znam i wszystkim polecam zimą właśnie (klik). Można zregenerować siły biorąc zabiegi rehabilitacyjne, nawdychać się (jak to mój syn mówi) "jadu" podczas spacerów z kijami morskim brzegiem i odciąć się od codziennej bieganiny. Zimą w Łebie jest pięknie, na plaży PUSTO (!!!), czyli tak, jak lubię. Tym razem powitam Nowy Rok nad morzem. Do zobaczenia już w 2015r.
piątek, 26 grudnia 2014
wtorek, 23 grudnia 2014
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Bałtycka bryza w czerni i inne cuda
Powstała kolejna bałtycka bryza. Tym razem to szal sylwestrowy wydziergany z czarnego moheru z dodatkiem jedwabiu i srebrnej nitki Silkhair Lux LANA GROSSY. Niestety pogoda nie pozwala na zrobienie dobrych zdjęć, mało światła, a i kolor szala nie ułatwia sprawy.




Zawitał dzisiaj do mnie Mikołaj, przyniósł dwie przesyłki.
Z zewnątrz nic ciekawego, za to w środku prawdziwe skarby!

Mniejsza paczuszka zawierała moteczki, które w ramach Pimposhkowej rozdawajki zamówiłam u Chmurki. Oczywiście nie omieszkałam dorzucić do wygranej małego co nieco, czyli zamówiłam druty HiyaHiya (moje pierwsze) i kolorowe agrafki-markery.
Chmurka dorzuciła jeszcze przepyszną świąteczną mieszankę herbaty pachnącą goździkami i pomarańczą.
Większa paczka to ręcznie farbowane wełenki od Tysi z YarnAndArt, która niestety zamknęła swój sklepik. Udało mie się jeszcze zamówić na wyprzedaży cudne wełenki z jedwabiem.
Zapasy poczyniłam spore. teraz potrzebuję duuuużo wolnego czasu, aby to wszystko "pzrerobić". Pomysłów mam mnóstwo. I chociaż ostatnio energii we mnie niewiele z powodu paskudnej pogody, to te bajeczne kolory powodują, że krew w żyłach szybciej krąży.
Z moteczków ułożyłam swoją choineczkę, typowo dziewiarską.
A ponieważ dzisiaj nie mogłam przedświątecznie popracować w kuchni, bo bez prądu ani rusz, a prądu dzisiaj niewiele u mnie ( wieje i często wyłączają elektrykę), w związku z tym przy świecach, jak za dawnych czasów, poprzewijałam część moteczków na następną choineczkę.
środa, 17 grudnia 2014
Z aplikacją - czerwona
Szybkie zamówienie (prezent świąteczny), tempo wykonania musiało być ekspresowe. Cały weekend namiętnie dziergałam chustę, wczoraj i dzisiaj nakładałam aplikację. Dawno nie filcowałam i całkiem przyjemnie było znowu wrócić do tego. Na chustę zużyłam dwa motki kid mohairu, robiłam na drutach 3,5. Aplikacja to 100% wełny z merysów australijskich.Chusta wygląda tak.

wtorek, 16 grudnia 2014
Najlepszy prezent gwiazdkowy na świecie
Wczoraj miałam trudny i dług i dzień. Po powrocie do domu nie miałam na nic siły. Stwierdziłam, że trochę podrutuję, ale komputera nie odpalę (dosyć mam go w pracy). Jednak, gdy trochę odtajałam, złamałam się, otworzyłam mojego laptopa i zaczęłam podczytywać blogi maniaczek - dziergaczek. I nagle.... Hurrra! Zostałam wylosowana w rozdawajce u Pimposhki!. Nie spodziewałam się takiego zakończenia dnia. Pimposhka obdarowała mnie takim prezentem.
Cóż może być lepszego dla szalonej (przyznaję to szczerze) dziewiarki, niż możliwość wybrania spośród tylu śliczności, tego, co najbardziej się podoba. Od razu "poleciałam" do sklepu u Chmurki (przyznaję się bez bicia i z ogromnym żalem, że dopiero teraz), że pierwszy raz tam byłam. Zaczęłam szperać i znalazłam to. Teraz tylko cierpliwie muszę odczekać, aż poczta mi przyniesie dwie paczuszki - jedną ze sklepu u Chmurki, drugą od Pimposhki z unikatowym kalendarzem.
Pimposhko, dziękuję!
Po raz drugi los się do mnie uśmiechnął, pierwszy raz uszczęśliwiła mnie Asja.
P.S. Zdjęcia pochodzą zbloga Pimposhki.
Po raz drugi los się do mnie uśmiechnął, pierwszy raz uszczęśliwiła mnie Asja.
P.S. Zdjęcia pochodzą zbloga Pimposhki.
środa, 10 grudnia 2014
Luksusowa jedwabna bluzeczka
Luksusowa... w dotyku... marzenie - 100% jedwabiu. Jeszcze takiego ubranka nie miałam. Bywały z dużą dozą jedwabiu, jednak nie w stu procentach. To luksus, na który nieprędko sobie znowu pozwolę ze względu na koszty. Bluzeczkę dziergałam dosyć długo, bo nitka cienka, chociaż robiłam z podwójnej nitki. Jedwab jest śliski, więc trzeba uważać, aby oczka nie zsunęły się z drutu, szczególnie przy przekładaniu oczek w ażurowych warkoczykach. Jednak efekt mnie powalił. Jedwab to jedwab, wygląda pięknie.
Bluzeczkę wydziergałam z trzech motków włóczki Traumseide ZITRONA, kolor Mondvogel (102). Najpierw zamówiłam dwa, później musiałam zakupić jeszcze jeden moteczek. Wprawne oko zauważy różnicę w kolorach, wszak to włóczka ręcznie farbowana i poszczególne partie różnią się nieznacznie ( a może znacznie?). Starałam się tak łączyć nitki, by różnica nie rzucała się zbytnio w oczy.
Bluzeczka robiona od góry, bez zszywania. Wzorek-ażurek, dosyć popularny wśród dziewiarek, zdobi różne miejsca bluzeczki. Rękawy, dół i dekolt wykończyłam i-cordem.
No dobra, dosyć pisania, czas na oglądanie. Dużo będzie, bo wyjątkowo dumna jestem z tego projektu.


czwartek, 4 grudnia 2014
Inauguracja kiermaszu drugiego



Z tej radości zapomniałam o aparacie fotograficznym, zdjęcia z konieczności musiałam zrobić telefonem komórkowym.
Kiermasz szkolny rusza w poniedziałek.
Zwariowałam! Nie mam co robić?! Święta idą, prezentów nie mam ( jak nigdy, zawsze już w listopadzie chowałam je po szafach), a dziergam fanty na kiermasze... Ale co ja na to poradzę, że taka działalność daje mi tyle radości...
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Bałtycki zefir po raz kolejny
Dziergam jak szalona, aby zdążyć przed rozpoczęciem kiermaszu w szkole. Do biblioteki już mam wszystko gotowe. Przez dwa dni powstał kolejny szal ochrzczony przeze mnie "bałtycki zefirem" (oj, tęskno mi do naszego morza, ale już niedługo je zobaczę, po świętach wyjeżdżamy z mężem do Łeby).
Szal wykonałam z 2/3 motka Angory Gold ALIZE na drutach 4,5, a prezentuje się tak.


Nareszcie nie mam problemu ze zrobieniem zdjęć wieczorem, nie muszę czekać na światło dzienne ( czyli do weekendu, bo wtedy za dnia jestem w domu). Jakiś czas temu drogą zakupu nabyłam wymarzoną lustrzankę. Przydałby się jakiś krótki kurs fotografii, aby w pełni móc korzystać z możliwości aparatu.
A na drutach powoli dzieją się jedwabie, o których już wcześniej wspominałam. Mała zapowiedź poniżej.



Nareszcie nie mam problemu ze zrobieniem zdjęć wieczorem, nie muszę czekać na światło dzienne ( czyli do weekendu, bo wtedy za dnia jestem w domu). Jakiś czas temu drogą zakupu nabyłam wymarzoną lustrzankę. Przydałby się jakiś krótki kurs fotografii, aby w pełni móc korzystać z możliwości aparatu.
A na drutach powoli dzieją się jedwabie, o których już wcześniej wspominałam. Mała zapowiedź poniżej.
niedziela, 30 listopada 2014
Przeczytane...
Jakiś czas mnie było. No cóż, życie znowu mnie dopadło jak wściekły pies. Listopad był trudny dla mnie i mojej rodziny, szczególnie ostatnie dni. Ale nie o tym chcę pisać. Sporo przeczytałam w tym czasie. Jakoś tak się składa, że gdy wypożyczam książki to wszystkie kręcą się wokół jednego tematu, bądź epoki. Tak jest i tym razem.


Kolejna pozycja to "Pan Whicher w Warszawie", książka napisana przez Agnieszkę Chodkowską-Gyurics i Tomasza Bochińskiego.
Akcja powieści dzieje się w ostatnich miesiącach 1862 roku, tuż przed wybuchem powstania styczniowego. Do Warszawy zostaje zaproszony detektyw Scotland Yardu "książę detektywów", aby pomóc odnaleźć zaginioną krewną cara. Postać bohatera i jego misja są autentyczne. Wątek detektywa posłużył jako pretekst, aby pokazać nastroje społeczeństwa polskiego w przededniu wybuchu powstania oraz działania carskiej ochrany z perpektywy cudzoziemca.
Jennifer Robson we "Francuskim romansie" przenosi nas w czasy Wielkiej Wojny. Poanajemy głównych bohaterów tuż przed wybuchem I wojny światowej. Młoda dziewczyna z wyższych sfer zakochuje się w przyjacielu brata, który pochodzi z biednej, szkockiej rodziny. Na przeszkodzie temu związkowi staje matka dziewczyny. Wojna wszystko zmienia, Elizabeth wstępuje do Pomocniczego Korpusu Wojskowego Kobiet i zostaje kierowcą karetki na froncie we Francji. Uzyskuje skierowanie do służby w szpitalu polowym, gdzie lekarzem jest jej ukochany.
Kiążka swom klimatem przypomina serial "Downton Abbey".
A dziewiarsko - trwają przygotowania do dwóch kiermaszów świątecznych - w bibliotece i w mojej szkole. Wykańczam jeszcze jeden szal. Dzieje się też piękna, jedwabana bluzeczka (z małymi przygodami) oraz sweter dla syna. Szkoda, że doba jest taka krótka.
A niedługo święta... Smutne będą w tym roku... Zabraknie wśród nas Mamy mojego męża...
poniedziałek, 10 listopada 2014
Nymphalidea w czerwieni
Powstał kolejny szal Nimphalidea, tym razem w czerwieniach. Zużyłam jeden motek czerwonej Babyalpaca Silk DROPSA i jeden motek Millie Colori Baby LANG. Kolory drugiej włóczki zupełnie inaczej wyglądają przy granacie, inaczej przy czerwieni, chociaż są takie same. Zresztą zobaczcie.



Na drutach cudnej urody jedwab. Powstaje z niego bluzeczka. Ponieważ nitka cieniutka, praca będzie mozolna.
sobota, 8 listopada 2014
Nymphalidea - szal
Zachwyciłam się tym szalem projektu Melindy VerMeer. Bezpłatny wzór w tłumaczeniu Truskaveczki można pobrać z raverly. Szal prosty w wykonaniu a bardzo efektowny. Mój powstał z jednego motka granatowej Babyalpaca Silk DROPSA i jednego motka Millie Colori Baby LANG.
Szal ma dosyć nietypowy kształt i rzeczywiście kojarzy się z motylem.
Prezentuję wersję z granatem, a dzieje się z tych samych włóczek tylko w czerwieni, kolejny szal.

środa, 5 listopada 2014
Spotkanie robótkowe i "Towarzyszka panienka"
Odbyło się kolejne spotkanie robótkowe w bibliotece. Uczyłyśmy się szydełkowych aniołków według wskazówek nieocenionej pani Wiesi, która przygotowała opis wykonania i na bieżąco udzielała wskazówek.
Podczas spotkania trwały prace nad kalendarzem adwentowym wyszywanym haftem krzyżykowym oraz powstała piękna bombka ozdobiona tasiemkami.
Poza tym przybyły kolejne prace na nasz kiermasz, sutaszowy naszyjnik, zapachowa poduszeczka z haftem kaszubskim i oczywiście anioł szydelkowe.

Podczas spotkania trwały prace nad kalendarzem adwentowym wyszywanym haftem krzyżykowym oraz powstała piękna bombka ozdobiona tasiemkami.
Poza tym przybyły kolejne prace na nasz kiermasz, sutaszowy naszyjnik, zapachowa poduszeczka z haftem kaszubskim i oczywiście anioł szydelkowe.

Monika Jaruzelska napisała kolejną książkę, w której przedstawia swoje wspomnienia z różnych etapów swojego życia. Pisze o swoich relacjach z rodzicami. Opisuje spotkania z ludźmi polityki i sztuki na całym świecie. Pisze o emocjach, które w tych momentach jej towarzyszyły.
Warto przeczytać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Chusty, chusty
Pierwsza chusta powstała podczas CAL-u organizowanego przez Jacka Mrożewicza (tresowane szydełko Jacka) według wzoru Sorpresa. Wzór bard...

-
Spełniam prośbę Ani i Antoniny. Poniżej umieszczam schemat zszycia szala, aby powstał sweterek. Rozmiar swetra zależy o długości szala. ...
-
Nie jestem szydełkowa, zdecydowanie wolę druty, jednak od jakiegoś czasu chciałam zrobić szydełkową mandalę na obręczy. Oglądałam zdjęci...
-
Powstał na zamówienie córki, która nie przepada za czapkami. Zrobiłam go z połączonych dwóch nitek - ręcznie farbowanej wełny z jedwabie...