niedziela, 6 marca 2016

Wrocław i "Ciotka Karola 3.0" w teatrze KWADRAT

  
   Wrocław to miasto, które zawsze chciałam zobaczyć. Byłam tam kiedyś przejazdem, jako nastolatka,  z przystankiem, aby zobaczyć "Panoramę Racławicką". 
   Kilka dni temu trafił mi się wyjazd służbowy, bardzo krótki niestety, i znowu zawitałam we Wrocławiu. 



Miałam okazję podziwiać rynek wieczorem...


                        




                 

    ...oraz urocze, wszędobylskie  krasnale.

   Obiecałam sobie, że do Wrocławia wrócę w celach poznawczych. Miasto mnie zauroczyło swoim klimatem.





      Jednak największą atrakcją, dla mnie - szalonej dziewiarki, była wizyta w sklepie e-dziewiarki oraz spotkanie z Makunką. Do tej pory nasza znajomość była jedynie wirtualna. 
             Makunko, dziękuję za miłe spotkanie.




Zakupy oczywiście musiałam zrobić! Celem stała się włóczka Riva Lang kolor 85 oraz druty z drewna oliwnego. 
    
     Powiecie - złamałam moje postanowienie.
Ano, biję się w piersi, złamałam, ale czy Wy powstrzymałybyście się, aby w takim miejscy nic nie kupić?

        Poza tym zalegających włóczek w moich pudłach już naprawdę niewiele zostało.
                        
                       
  Plakat ze strony internetowej teatru Kwadrat



  
   A sobota upłynęła pod znakiem kultury. Dosyć często bywam w warszawskim teatrze KWADRAT, wędrowałam za nim w różne miejsca ( teatr kilka razy zmieniał lokalizację). Świetny repertuar oraz obsada powodują, że bilety niełatwo jest zdobyć.    Tym razem wybraliśmy się na sztukę "Ciotka Karola 3.0". To typowa komedia pomyłek napisana w XIX wieku przez Brandona Thomasa.  Jednak współczesna wersja przygotowana przez Andrzeja Nejmana jest bardzo interesująca. Reżyser połączył elementy dekoracji rodem z minionej epoki z audiowizualnymi nowinkami. 
   Oprawę muzyczną przygotował Czesław Mozzil, który pojawia się tylko wirtualnie. Na scenie zaś zagrało wielu młodych aktorów: Michał Rolnicki, Kamil Kula, Michał Lewandowski, Anna Karczmarzyk. Poza nimi - jak zwykle wspaniała - Lucyna Malec, świetny Grzegorz Wons, nie do poznania w swojej charakteryzacji Andrzej Grabarczyk oraz jego ojciec, w świetnej roli  lokaja, Wincenty Grabarczyk. 
I oczywiście piękne Marta Żmuda-Trzebiatowska i Katarzyna Glinka. Świetna sztuka, polecam.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam Wrocław :-) Świetne zakupy - wspaniałych nitek nigdy za dużo :-) A drutów to Ci zwyczajnie zazdroszczę... :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi również było miło Cię poznać osobiście! Lubię takie spotkania :)
    Ale, ale! Wśród zdjęć krasnali nie widzę naszego e-dziewiarkowego Moteusza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upss, niedopatrzenie. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że Moteusz istnieje, za co go bardzo przepraszam.

      Usuń

Jesienny pulowerek i pastelowa chusta

    Podczas pooperacyjnej rekonwalescencji mam więcej czasu na robótki. Kilka dni temu skończyłam jesienny pulowerek z dwóch połączonych nit...