Kilka dni temu skończyłam bardzo kolorowy szal wzorem chevron. Kolory miały być terapią na moje smutki. Szal barwami cieszy, smutki jakoś nie chcą odejść. Szukam zapomnienia w książkach i więcej czytam, niż dziergam. Przy czytaniu zajmuję umysł rozumieniem tego, co czytam, przy dzierganiu myśli galopują ku smutkom właśnie.
Kto lubi historie rodzinne przedstawione w kontekście wydarzeń historycznych powinien sięgnąć po tę książkę. Irena Matuszkiewicz przedstawia dzieje rodziny Ewy Parelskiej - archiwistki, która postanawia zorganizować zjazd rodzinny. Poznajemy jej protoplastów i ich losy w dwudziestoleciu międzywojennym. Opowieść barwna, ciekawa i niedokończona. Czekam na drugą część.
Po przeczytaniu książki "Dom pod wędrownym aniołem Joanny M. Chmielewskiej ( nie mylić z autorką "Lesia") zapragnęłam odwiedzić Szklarską Porębę. Byłam tam ze dwa razy, ale w czasach wczesnego dzieciństwa i niewiele pamiętam. Autorka z pasją opowiada o tym miejscu, jego historii, a przy tym wplata swoje życie. Dowiadujemy się, w jakich okolicznościach pisarka trafiła do Szklarskiej, jak realizuje swoje marzenia i co daje jej największe szczęście. Polecam.

W moim ogródku bardzo nieśmiało pokazują się zwiastuny wiosny - żółte ranniki i hiacynty.
Żeby jeszcze tak w sercu zawitała wiosna...

W moim ogródku bardzo nieśmiało pokazują się zwiastuny wiosny - żółte ranniki i hiacynty.
Żeby jeszcze tak w sercu zawitała wiosna...