środa, 4 lipca 2018

New Forrest, Salisbury, Stonehenge




   Jadąc do Anglii wiedziałam, że z mojego miejsca pobytu jest niezbyt daleko do magicznego miejsca, o którym wiele czytała i marzyłam, aby je zobaczyć. Dlatego uparłam się, że zrobi wszystko, by tam dotrzeć. Okazało się, że szkoła językowa oferuje różne wycieczki. W swojej ofercie był również wyjazd w moje wymarzone miejsce. Od rana zwiedzałyśmy z koleżanką ciekawe miejsca. Najpierw po drodze był rezerwat przyrody New Forrest. To olbrzymie połacie terenu, gdzie na wolności żyją dzikie konie i osły. Czy dzikie? Mam wątpliwości, ludzi się nie bały, chociaż żyły w lasach. Powiedzmy, że były półdzikie. To obszar, na którym rośnie największa w Europie liczba  liczących sobie ponad 500 lat. Mam zdjęcie przy jednym z najstarszych drzew w New Forrest ( to na ławeczce), jednak jest to młodzieniaszek w porównaniu do naszego dębu Bartek. W  lasach New Forrest podobno żył legendarny Robin Hood ze swoją drużyną.

Kolejny punkt wycieczki, to Salisbury, miasto, w którym znajduje się jedna z najstarszych katedr.
Świątynię wzniesiono w latach 1220-1320. Dzwonnica ma wysokość 100m. Mimo, że swoim ogromem zadziwia, okazuje się, że jest jedną z najmniej stabilnych budowli średniowiecznych. Fundamenty katedry posadowione zostały na grząskim i żwirowym podłożu na głębokości zaledwie półtora metra. To było między innymi przyczyną odchylenia się głównej wieży od pionu na prawie 75 cm. Katedra jest przykładem wczesnego gotyku angielskiego. Mnie jak zwykle zachwyca to, ze mogę dotknąć murów, w których czuć tyle lat historii. W Anglii jest tak w zasadzie na każdym kroku. Kiedyś podczas spaceru natknęłyśmy się na maleńki, bardzo stary kościółek z XI wieku. 

I w końcu dotarłam w miejsce, które było moim celem. Stonehenge - kamienny monolityczny krąg, który powstawał w latach 2950 - 1600r. p.n.e. Nieznany jest cel powstania budowli, jedni wiązali go z druidami i pogańskimi czy uzdrawiającymi obrzędami, inni twierdzą, że służył do obserwacji nieba i gwiazd. Obok znajdują się miejsca pochówku.
   Gdy zobaczyłam tłumy ludzi na parkingu, byłą rozczarowana, stwierdziłam, że nic nie zobaczę. Wcześniej przeczytałam, że nie można podejść bliżej, i że teren jest wygrodzony linami. Jednak, ku mojej uciesze, trasa zwiedzania jest tak zorganizowana, że pomimo wielu turystów udało się w całej okazałości podziwiać obiekt, a na dodatek zrobić zdjęcia, na których jestem tylko ja i Stonehenge. Spędziłyśmy prawie trzy godziny na podziwianiu budowli i nie tylko, a towarzyszył na kojący głos Krystyny Czubówny, płynący z elektronicznego przewodnika, który można wypożyczyć przy zakupie biletu wstępu.
Niespełna dwa tygodnie później w to miejsce zjechały się setki wyznawców New Age, by obserwować wschód słońca podczas przesilenia letniego.
Z tej całodniowej wyprawy wróciłam szczęśliwa, że udało mi się zrealizować jedno z moich podróżniczych marzeń.
  ...cdn...


 

1 komentarz:

  1. Przepiękne zdjęcia! Też w przyszłości planuję zwiedzić te miejsca. Od niedawna uczę się języka angielskiego w szkole Berlitz i mam nadzieję, że będę mogła wykorzystać moją widzę i sprawdzić ją w praktyce. Czekam na ciąg dalszy wpisu. :)

    OdpowiedzUsuń

Życzenia