Kolejnym punktem na mapie zwiedzania był Londyn. Ponieważ wcześniej gościłam w tym mieście i sporo widziałam, wymyśliłam sobie, że tym razem odwiedzę Shakespeare's Globe Theatre. Najpierw jednak wysiadłyśmy z pociągu na stacji St. Pankras.
Następnie udałyśmy się w kierunku Tower of London. Podczas mojej poprzedniej wizyty kilka lat temu ogromne wrażenie zrobiła na mnie kolekcja klejnotów królewskich, a także zbroja Henryka VIII. Był naprawdę postawnym mężczyzną.
Nasze kroki skierowałyśmy na Tower Bridge.
Po drodze zainteresował nas konny patrol.
Windą wjechałyśmy na górę, widok, jaki rozlegał się z mostu zapierał dech w piersi. Nie wiadomo było, w którą stronę patrzeć.
Największe wrażenie robiła szklana podłoga, przez którą widać jezdnię znajdującą się poniżej (34 metry) oraz rzekę (44 metry). Niektórzy mieli problem, aby tam stanąć i spojrzeć w dół. Trzeba było przytrzymać siłą do zdjęcia ;-)
Jednak później przechodzimy do innej epoki, nagle znajdujemy się w czasach Szekspira.
Wybrałyśmy się na "Ryszarda II". Teatr mnie zauroczył. To miejsce o niesamowitej energii, spektakle grane są tak, jak za czasów Szekspira. Zresztą sama budowla jest wierną kopią tego teatru, w którym wystawiał swoje sztuki. Pogoda nie rozpieszczała aktorów, początkowo było słonecznie, aczkolwiek trochę wiało, później przyszły chmury i zaczął padać drobny deszczyk. Część widowni też nie miała lekko. ludzie stali trzy godziny (tam gdzie najtańsze bilety) i też mokli. Przeżycia niesamowite. A moja znajomość, a właściwie brak znajomości języka wcale nie utrudniała mi oglądania. Sztukę czytałam po polsku, a język teatru jest uniwersalny.
Po spektaklu udałyśmy się na pieszy spacer po mieście.
Big Ben i London Eye
Parlament i ja zmęczona dłuuugim spacerem
Obok stary budynek, w którym teraz mieści się restauracja. Wygląda niesamowicie pośród wysokich, szklanych biurowców. Jakby zagubił się tu przez przypadek.
Poniżej Katedra Świętego Pawła, największy anglikański kościół. Warto wejść do środka, a także wspiąć się na galerie, z których roztacza się piękny widok na Tamizę. Ciekawostką jest Galeria Szeptów. Słowo wypowiedziane szeptem z jednej strony Galerii słyszane jest po jej drugiej stronie. Miałam okazję to sprawdzić podczas poprzedniego pobytu w Londynie. Tym razem katedrę podziwiałam z zewnątrz.
Most Milenijny to pieszy most łączący brzegi Tamizy. Gdy kilka lat temu po raz pierwszy po nim chodziłam przeżyłam lekką traumę. To był wietrzny lutowy dzień i most dosyć mocno się bujał. Teraz było spokojnie.
Opactwo Westminsterskie. Niestety nie udało nam się wejść, bo trwało nabożeństwo. Mam nadzieję, że może następnym razem.
A później powrót do domu i drzemka w pociągu.
Podróżowałyśmy pociągiem i metrem. Komunikacja w Anglii nie jest najtańsza. Jednak komfort podróży pociągami tzw. podmiejskimi jest porównywalny do podróży naszym pendolino. Jeżeli mamy zaplanowaną trasę podróży, bilety na wszystkie połączenia kupuje się w początkowym punkcie podróży. Nie trzeba w miejscu każdej przesiadki szukać kas, by kupić bilet dalej. Poza tym warto zwrócić uwagę, w jakich godzinach się podróżuje, ponieważ od tego zależy cena biletu. Najdrożej jest w godzinach szczytu.
Ciekawą propozycją jest oferta 2 za 1 jeżeli podróżujesz pociągiem. To znaczy, że gdy okaże się bilet kolejowy można za cenę jednego biletu wstępu do jakiegoś miejsca dostać dwa. W taki sposób weszłyśmy na Tower Bridge, czy następnego dnia do Pawilonu Królewskiego w Brighton. Wystarczy zarejestrować się na tej stronie i wydrukować voucher. Wizyta w Globe także nie musi być kosztowna. Miejsca stojące dostępne są już za 5 funtów. Nasze miejsca siedzące z boku sceny (Lower Gallery), ale z całkiem niezłą widocznością kosztowały 17 funtów.
Na dzisiaj tyle. Jeżeli nie jesteście znudzeni zapraszam na ciąg dalszy jutro.
Czytam Twą relację z wielkim zainteresowaniem - to dla mnie nowe i inne informacje. Warto dowiadywać się nowych rzeczy o miejscach, zabytkach kulturze. Czy będzie ciąg dalszy?
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja :-) Cudne miejsca... piękne widoki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.