... mam od tygodnia!
Oj, bardzo już potrzebowałam odpoczynku. Koniec czerwca dał mi się we znaki - podręczniki w bibliotece to katorżnicza praca, trzeba było je zebrać od pięciuset uczniów, jakoś poukładać je, by zmieściły się nowe, które przyjdą w sierpniu. To temat rzeka, nie będę Was zanudzać.
W sumie przez ten tydzień sporo się wydarzyło. Przede wszystkim odbyło się pierwsze spotkanie miłośniczek robótek ręcznych w mojej wiejskiej bibliotece. To taka trochę reaktywacja tego, co działo się tu kilka lat temu. Jednak teraz odbyło się to w Miejscu Aktywności Lokalnej, które powstało przy bibliotece.
Więcej zdjęć tutaj (klik).
Miałam okazję ponownie spotkać się z Natalią, która przychodziła na nasze robótkowe spotkania w poprzednim wydaniu, spotkać nowe osoby, pasjonatki rękodzieła, min. magdaisznurek, którą od jakiegoś czasu obserwuję na FB. Fajnie było spotkać się w realny świecie. Mam nadzieję na kolejne spotkania i czekam z niecierpliwością.
Od tygodnia intensywnie pracuję w moim ogrodzie. Stwierdziłam, że czas na zmiany. W moich działaniach bardzo wspomógł mnie zięć, który wykonał najcięższe prace oraz mąż. Wyciął stare krzewy iglaste, wykopał karpy, przekopał ziemię. Iglaki od jakiegoś czasu mi mocno chorowały, brązowiały, wyglądały brzydko. Dlatego postanowiłam to zmienić.
Przed zmianą było tak.