Mole spożywcze, niewielkie owady, a jak bardzo mogą uprzykrzyć życie. W moim domu mam spiżarnię, przydatne pomieszczenie, wykorzystywałam również jako przechowalnię zimowych ubrań, butów, rzadziej używanych sprzętów. Przez 14 lat nic się nie działo, aż któregoś dnia zaczęły pojawiać niewielkie owady. Początkowo nie wiedziałam, co to jest, zaczęłam czytać i okazało się, że to spożywcze mole. Prawdopodobnie owady przyniosłam z zakupami w torebce ryżu, w której były larwy. Torebka poszła do śmieci, owady zostały i się rozpleniły. Walczyliśmy różnymi metodami i środkami, niestety nic nie pomagało. W końcu zdecydowaliśmy z mężem na radykalne cięcie. Ostatni weekend spędziliśmy na porządkowaniu spiżarni. Wszystko zostało wyniesione, ściany najpierw oczyszczone z kokonów z larwami ( za regałem nie było ich widać), potem pomalowane. Stary regał po dokładnym wymyciu trafił do garażu, który służy nam za schowek na akcesoria ogrodnicze. Do spiżarni kupiliśmy nowe regały. Każdy przedmiot, słoik, sprzęt został dokładnie wymyty zanim trafił z powrotem do spiżarni. Musiałam wyrzucić wszystkie pudełka na buty i zakupić nowe, tym razem z tworzywa. Niestety straciłam kilka par butów rzadziej używanych, bo i w nich było pełno kokonów. W zimowych butach, których w tym roku nie chodziłam , bo zima była delikatna, mole wygryzły dziurę! Byłam w szoku, w jakich miejscach znajdowałam larwy, pod zakrętkami słoików, czy rowkach bieżnika traperów!
Narobiliśmy się niemożebnie, ale było warto. Jest czysto, bez niechcianych lokatorów. Była też okazja, aby pozbyć się rzeczy tzw.przydasiów, zajmujących miejsce, a które nie przydały się. W lipcu czekają mnie takie porządki w szafach przed malowaniem.
A teraz mam piękną spiżarnię.
A w ogrodzie wiosna pełną gębą. Biorę leki na alergię, więc mogę się nią cieszyć.
Taras, to moje ulubione miejsce w
ciepłe dni. To nasz letni salon, gdzie całą rodziną spędzamy dużo czasu,
jemy posiłki, przyjmujemy gości.
Ciepłych dni coraz więcej, więc coraz częściej będę spędzała tu wolny czas.