czwartek, 31 października 2013

"Przystań na krańcu świata" i rękawiczki



"Pasjonująca powieść oparta na losach dziennikarki Emily Hahn w okupowanym Hongkongu w czasach drugiej wojny światowej, uznana przez "Spectator" za książkę roku.
Lato 1940 roku. Stevie Steiber, młoda amerykańska dziennikarka w Hongkongu, nie przejmuje się trwającą w Europie wojną. Chociaż marzy o poważnym pisarstwie, dni upływają jej głównie na zbieraniu plotek i chodzeniu na przyjęcia. Jishang, jej chiński znajomy, próbuje przeciągnąć Stevie na właściwą stronę dziennikarskiej barykady i angażuje ją w działalność swojego opiniotwórczego, kontrowersyjnego pisma.
Major Harry Field został wysłany przez jej Królewską Mość do śledzenia podejrzanej aktywności na terenie kolonii. Intryguje go tajemniczy Jishang, lecz piękna korespondentka budzi w nim nie mniejszą fascynację. Z chwilą ataku Japończyków kipiący życiem, urokliwy i dekadencki Hongkong pokazuje swoje straszne wojenne oblicze. Jak daleko posuną się szpieg i dziennikarka, by zapewnić sobie bezpieczeństwo?"

   Taki opis możemy przeczytać na okładce. Książka nie zapadła mi w serce. Być może spowodował to fakt, że czytanie bardzo rozłożyło mi  się w czasie  i umknęła mi atmosfera książki. Pomimo to, zachęcam do jej przeczytania.

Moja córka dostała kiedyś ode mnie taki komplecik. Niestety w wyniku intensywnego użytkowania rękawiczki poprzecierały się. W związku z tym moja pociecha poprosiła o nowe. Po spruciu starych powstały takie stare-nowe.




niedziela, 27 października 2013

Fuksjowy szal i wygrana

   Z połączenia włóczek z dodatkiem jedwabiu powstał fuksjowy szal, który ma być dodatkiem do szarego płaszczyka. Nitki to Lace (1/2 motka) i Alpaca Silk (4 motki) DROPSA.
Prezentuje się tak.

      






                                                                                                     



WYGRAŁAM! U Asji kniats - wełenkę niespodziankę za pozostawiony komentarz. Dziękuję :-)

sobota, 19 października 2013

Unisono i nowe moteczki

   Pisałam w poprzednim poście o tym, jak spożytkowałam część nagrody za tak zwane "zasługi". Wczoraj dostałam paczkę i od razu zabrałam się do układania moich "skarbów" i przewijania motków. Stwierdziłam, że zapasy na zimę już mam i teraz nic, tylko dziergać! 
   To, co poniżej widać to oczywiście tylko część moich zasobów. Na jesieni włącza mi się gromadzenie. Jakiś nawyk, czy co?


 Nawet zaczęłam pożytkować włóczkę z najnowszej dostawy i dziergam szal z dwóch połączonych nitek Lace i  Alpaca Silk DROPSA, obydwie z dodatkiem jedwabiu.  Są bardzo mięciutkie i miłe w dotyku.


Nareszcie mogę zaprezentować skończoną pracę. To prosty sweter z pięciu motków wełny Unisono
ZITRONA ( 2 motki granatowe, 1 motek bordowy 2 motki mix kolorów). Sweter robiony metodą od góry, bez żadnych wzorów w  prostym fasonie. Jedyną ozdobą są kolory.





Margolka bardzo ucieszyła się na tę sesję zdjęciową, długo stała bezczynnie. Już nawet dąsać się zaczęła, że taka bezużyteczna w kącie stoi. A  dzisiaj to nawet wyprowadziłam ją na słońce. Chciała już leżak rozkładać, aby trochę się poopalać, ale nóżka zaczęła jej marznąć i zrezygnowała.


poniedziałek, 14 października 2013

Co robi dziewiarka....

... gdy dostanie w pracy nagrodę za zasługi?
                   Wpada w zakupowy szał i kupuje włóczki!
Zamówiłam, przelewu dokonałam i za dwa, trzy dni będę cieszyć oczy kolejnymi moteczkami. Będę je przewijać, układać w moich pudełeczkach i płakać... nad brakiem czasu, by je wszystkie przerobić...
Już tyle razy sobie obiecywałam, że nie kupię żadnej włóczki, dopóki nie wyrobię tych, co mam. I co? Nici z postanowień! Trafiła się znowu promocja, a że zbiegła się z niespodziewanym zastrzykiem gotówki - złamałam postanowienie. 
   I to wcale nie jest tak, że nie mam innych wydatków. Cały czas opłacamy rehabilitację syna ( na tę z NFZ  jeszcze musimy swoje odczekać, a rehabilitować trzeba już), powoli odkładamy na aparat słuchowy dla syna, a ten kosztuje ponad cztery tysiące. Jednak pokusa, aby zrobić coś dla swojej przyjemności za "zasługi", była tak silna, że...
                                                                      ... no właśnie, czekam z niecierpliwością na moteczki.
Tyle na dzisiaj. A dzień taki piękny, las kolorowy...


  

sobota, 5 października 2013

Życie w niedoczasie

   Czasami marzy mi się taka maszyna, która rozciągałaby czas wtedy, gdy mi go brakuje na wykonanie różnych interesujących mnie rzeczy oraz skracała w momentach, gdy mi się niemiłosiernie dłuży. Myślę, że częściej wykorzystywałabym do wydłużania. Ostanie dwa miesiące żyję w straszliwym niedoczasie, brakuje mi go na to, co najbardziej lubię - na dzierganie. Rozgrzebanych mam kilka robótek, na druty cisną się nowe, a ja nie mam kiedy tego wszystkiego zrealizować! Zaczęła się jeszcze rehabilitacja syna, więc popołudnia będą jeszcze krótsze.
   Zaś załatwianie rehabilitacji na NFZ to droga przez mękę. Tutaj czas baaardzo się dłuży. Okres oczekiwania na pierwszą wizytę - konsultację i ustalenie zabiegów - 3 miesiące, następnie ustalenie terminów zabiegów, kolejne 3 miesiące. Samych dni z zabiegami - 10.
   Czekamy w kolejce i rehabilitujemy syna za pieniądze. Na razie, póki są.
A to moje rozgrzebane dziergadła - sweterek z wełenki Unisono, szaliczek z resztek ze srebrnego sweterka, odzienie wielofunkcyjne dla córki z ręcznie farbowanej wełny z YarnAndArt i szal Glamour, który zamierzam przekształcić w kolejny sweterek paryski. 


środa, 2 października 2013

Komin i czapka po męsku

   Syn zażyczył sobie na zimę ciepły komin. Zakupiłam włóczkę Dropsa Alaskę ( 6 motków) i wydziergałam. Starczyło też na czapkę i ciut jeszcze zostało. Może mitenki sobie zrobię. 
   Miało być prosto, po męsku, bez żadnych ozdobnych wzorów typu warkocze (!). Wełenka bardzo miła w dotyku, cieplutka i nawet bardzo nie gryzie.
Komplet na modelu prezentuje się tak. Model z wyrobu zadowolony, powiedział, że będzie nosił :-)



Czarna narzutka

    Zrobiłam ją dla mojej siostry, zużyłam 4 motki Kid Silka DROPS-a na drutach nr 3,0.     Tęsknię za wiosną, więc postanowiłam sprowadzić ...