niedziela, 22 marca 2020

Liściasta gołębioszara nr 2

   Kolejna liściasta chusta w kolorze gołębioszarym. Powstałą w trzy dni. Jest zwiewna, delikatna z moherku SuperKid Mohair (65% mohair), 5% wełny, 30 % poliamidu) firmy ggh.
Chusta  prezentuje się tak.


 







czwartek, 19 marca 2020

Rudy sweter


   Długo bardzo powstawał. W międzyczasie wydziergałam kilka innych rzeczy, wcale nie pilniejszych. Sweter był dosyć wymagający ze względu na dużą liczbę warkoczy, które krzyżowały się w różnych sekwencjach. Kilka razy musiałam podpruwać robótkę, aby wszystko się zgadzało. 
Sweter powstał zainspirowany swetrem Catkins Marzeny Kołaczek. A konkretnie jego konstrukcją.   
   Dziergany od dołu na okrągło, po bokach dzianiny wzór warkoczowy, Aby urozmaicić sweter dodałam też warkocze z przodu, reszta dziergana pojedynczym ryżem. 
   I tu mała dygresja - jak ja kiedyś nie lubiłam tego ściegu! A w latach 80-tych był bardzo modny i kilka swetrów tym ściegiem wydziergałam - teraz polubiłam się z ryżem. A dlaczego? Otóż inaczej ten ścieg robi się na okrągłych drutach, w okrążeniach oczka układają się inaczej, łatwiej się je przerabia, gdyż "podchodzą" pod drut.
   Włóczka pochodzi z tego rudego coś to Alpaca DROPSA, która spruta leżała jakiś czas. Na ściągacze wykorzystałam ręcznie farbowaną mieszankę wełny z jedwabiem, którą zakupiłam dawno temu w nieistniejacym już sklepiku Tysi. Niestety, dopiero w trakcie zaawansowanej roboty zauważyłam, że dół swetra różni się trochę kolorystycznie. To też alpaca, ale z innej partii albo firmy, już nie pamiętam. Na razie zostawiłam, może przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł jak temu zaradzić.
Dziergałam na drutach 2,25, motywy warkoczy zaczerpnęłam z archiwalnych numerów "Sandry".











Bezlitośnie wykorzystałam córkę, która przebywała u mnie kilka dni i zmusiłam do pozowania. Jednak co by nie mówić o mojej manekinie Margolce, nie ma tyle wdzięku co Magda.
 

Od tygodnia pracuję inaczej. Jak to wygląda w moim przypadku, czyli nauczyciela bibliotekarza? 

Cały czas pozostaję w gotowości do świadczenia pracy (tak to się nazywa).
To nie znaczy, że nic nie robię. Na bieżąco przeczesuję Internet w poszukiwaniu ciekawych stron dla uczniów, które mogą pomóc w samodzielnej nauce w domu i umieszczam linki na blogu biblioteki szkolnej, aktywnie uczestniczę w dyskusjach z nauczycielami mojej szkoły na temat zdalnej pracy, pomocnych narzędzi itp. I nareszcie z koleżanką z biblioteki mamy czas, aby popracować nad wspólnym projektem, na który chcemy złożyć wniosek w celu pozyskania funduszy na jego realizację.

   To jest trudny czas dla nas wszystkich, czasami dochodzi do absurdów, gdzie w niektórych szkołach nawet świetlica zadaje dzieciom pracę domową (!!!). U nas jest to w miarę rozsądnie robione. Wiem, że bywają problemy w domach, gdy do jednego komputera ustawia się troje rodzeństwa, a jeszcze rodzic zdalnie musi wykonać swoją pracę.
   A kuratoria od jutra przeprowadzają w szkołach kontrole, jak realizowane jest zdalne nauczanie, nauczyciele będą rozliczani z ilości i treści przesyłanych do uczniów, ilości przeprowadzonych wideolekcji itp.

Myślę, że wszyscy musimy wykazać się zrozumieniem w tym trudnym czasie i nauczyciele, i rodzice, i pracodawcy i wszyscy wzajemnie...



   Czytelnikom mojego bloga życzę zdrowia, życzliwości w czasach zarazy i aby znowu było nam tak sielsko.... (patrz obok)





poniedziałek, 16 marca 2020

Szary sweter oversize

   Rok temu kupiłam bawełnianą włóczkę Marlene firmy LANG YARNS kolor 024. Bawełna ma piękny szary kolor, delikatny połysk i ciekawą strukturę. W motku świetnie wyglądała. Zaczęłam dziergać taką letnią narzutkę i mina mi rzedła, bo w robótce ta Marlene już mi się tak nie podobała. Rzuciłam w kąt druty z zaczętą narzutką i zajęłam się innymi rzeczami. Miesiąc temu obejrzałam filmik na stronie e-dziewiarka, gdzie Mariolcia w wiosennych inspiracjach pokazała połączenie Marlene Lux (odmiana Marlene, którą posiadałam w zapasach, tyle ,że ze złotą nitką) z moherem. I olśniło mnie! Posiadałam szary Kid Silk nr 10 DROPSA , połączyłam obydwie włóczki i BINGO! Powstała fajna, miękka mieszanka, a dzianina z niej jest cieplutka i bardzo miła w dotyku, już nie taka "sznurkowa" jak z samej Marlene.
   Ekspresowo (w niecałe dwa tygodnie) powstał sweter w rozmiarze 48. Prosty, bez żadnych wzorów, aby uwypuklić fakturę nitki. Sweterek już się nosi, jest jednym z moich ulubionych. 
Dziergałam go od góry, tył ma lekko wydłużony ściągacz, z boku jest pęknięcie. Dekolt formowałam rzędami skróconymi. Trochę w inny sposób modelowałam rękawy. Na jednym ze zdjęć strzałki pokazują kierunek dobierania oczek. Zużyłam 7 motków Marlene i niecałe 4 motki Kid Silka, dziergałam na drutach 3,0. 

Sweter prezentuje się tak.
 







sobota, 7 marca 2020

Przeczytane

   Z książek, które widzicie na zdjęciu szczególnie polecam  "Joyce girl. Pasja i upadek" Annabel Abbs. To opowieść o córce Jamesa Joyce'a, skomplikowanych relacjach rodzinnych i wpływie ojca, który zdeterminował całe życie Lucii.

   Bardzo poruszającą ksiażką są "Dwa światła" Marii Paszyńskiej. To opowieść inspirowana na faktach ukazująca przyjaźń starego mistrza, kompozytora i profesora muzyki z małym bardzo utalentowanym żydowskim chłopcem, który ukrywa się w domu profesora po wyprowadzeniu go z warszawskiego getta. Po wojnie chłopiec wygrywa Konkurs Chopinowski. Polecam

"Noc, kiedy umarła" Jenny Blackhurst to dosyć ciekawy thriller, trzymający w napięciu. Dlaczego młoda kobieta rzuca się z klifu w dniu swojego ślubu? Jakie tajemnice kryją się w jej życiu? Jaki udział w tym wszystkim miała jej przyjaciółka? Przeczytaj, a znajdziesz odpowiedzi na te pytania.
"Splecione letnie sny" i "Cisza miedzy dźwiękami"  Karoliny Wilczyńskiej to kolejne książki z serii "Stacja Jagodno". Poznajemy dalsze losy znanych bohaterek, poznajemy nowe. Książki mówiące o sile kobiet. I chyba dlatego lubię tę serię.
   Natomiast książka Agaty Przybylek "Jak smakuje miłość" bardzo mnie rozczarowała. Czytałam wcześniej inne książki tej autorki  i nieźle się przy nich bawiłam, czasem nawet wzruszyłam, chociaż należą do tych książek z kategorii łatwe i przyjemne w czytaniu. Przy tej książce ewidentnie się męczyłam. Czytając miałam wrażenie, że do druku poszła jakaś wersja robocza tej książki, mocno niedopracowana. W niektórych momentach tak naiwna i przewidywalna, że aż nudna. Sprawdziłam, to nie był debiut autorki, tylko któraś z kolei jej książka. Nie polecam

"Zniknięcie Annie Thorn" C.J.Tudor to thriller, którego akcja dzieje się w małej górniczej miejscowości w Anglii. Po wielu latach do rodzinnego miasteczka wraca główny bohater i zatrudnia się w miejscowej szkole jako nauczyciel angielskiego. Jednak w ślad za nim pojawia się Gloria, bardzo groźna kobieta. Jednocześnie za Joe'm ciągną się stare niewyjaśnione sprawy z przeszłości. Na początku trudno było mi się wgryźć w tę książkę, jednak później nie mogłam się od niej oderwać. Byłby z tego niezły film, z taką mała nutką horroru. Chociaż nie lubię tego gatunku, ta książka mi się podobała. Tę polecam.


   Na drutach mam szarości, niedługo będą na ukończeniu i pochwalę się swetrem. Natomiast ten rudy leży odłogiem. Są robótki, które powstają szybko, mimochodem ( jak ta szara), a inne dziergają się z mozołem (jak rudy sweter). Już tęsknię za mniejszymi i lżejszymi, bardziej zwiewnymi formami tak jak tęsknię za wiosną. Chociaż w ogródku wiosnę już mam i przebiśniegi, i krokusy...  Ale już bym chciała usiąść z kawą na tarasie i podelektować się słońcem.


Życzenia