poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Tercet w czerwieni

   Kolejny tercet udziergałam, tym razem z czerwonego Kid Silka DROPSA. Zużyłam 2,5 motka, dziergałam na drutach 4,5. Chusta wyszła duża. Skończyłam już tutaj, nad morzem.
   Z braku modelek podręcznych (Margolki i córki) do sesji wykorzystałam roślinność porastającą działkę, z którą czerwień nieźle się komponuje.




   Wzięłam ze sobą stosowne włóczkowe zapasy. Została mi jeszcze biel i czerń. I nie wiem, czy odetchnąć od tercetów, czy jednak nie?


sobota, 25 kwietnia 2020

Uciekłam...

   ...od zarazy. W miejsce, gdzie co roku ładuję akumulatory. Teraz uciekłam - chyba po to samo.
I aby odpocząć od pandemii. Musiałam, psyche powoli zaczęła mi siadać...

   Tutaj czuję się trochę poza czasem, poza światem, daleko od złych wiadomości...


Dobrze, że mam dokąd uciec...

środa, 22 kwietnia 2020

Szary Tercet

Cztery dni wystarczyło, aby wydziergać te chustę. To naprawdę kompulsywne dziewiarstwo!

"Kompulsywne czynności to takie, których wykonaniem kieruje niedający się opanować wewnętrzny przymus, powstrzymywanie się od nich powoduje kumulowanie się napięcia emocjonalnego" (definicja słownikowa). 

    Właśnie! Nie mogę się powstrzymać! A jak nie dziergam, kumuluje się we mnie stres związany z obecną pandemiczną sytuacją! To mnie trzyma przy życiu! Dzięki temu dzierganiu mój mąż jest w stanie ze mną wytrzymać i wszystkie moje nastroje, górki i doły są łatwiejsze do opanowania. Jak to dobrze, że mam te swoje druty i nitki, i plączę je, plączę i plączę. A chust przybywa w tempie iście olimpijskim.
  Jak napisałam wyżej w cztery dni powstała kolejna chusta z serii Tercetów klik, klik, klik (jest ich jeszcze wiecej). 
   Tym razem jest to Tercet jak mgiełka - zwiewny, leciusieńki, delikatny, 2 i pół motka Kid Silka DROPSA, dziergany na drutach 4,5. Chusta wyszła słusznyhc rozmiarów.

Prezentuje się tak.





                         

  






 W dwa dni wydziergałam dużą część kolejnego Tercetu (tę gładką). Tym razem w kolorze czerwonym, z ognistego Kid Silka.
Chyba teraz potrzebuję takiego energetycznego koloru...


niedziela, 19 kwietnia 2020

Niespodziewana wizyta

    Siedziałam sobie dzisiaj przy porannej i myślałam o tym jak dawno nie widziałam córki i wnuka "na żywo" i że tęsknię, i że chciałabym Kajtka zobaczyć,  i że chciałabym z córką porozmawiać...i nagle usłyszałam dzwonek domofonu. Pomyślałam, że mąż coś ode mnie chce (pięć minut wcześniej wyszedł do ogrodu), wyglądam - a przy furtce stoi malutki człowieczek w pomarańczowym kubraczku! Zamurowało mnie, aż córka zapytała, czy otworzę furtkę :).
   Nie ukrywam, że się lekko wzruszyłam. Nie widziałam córki i wnuka od pięciu tygodni. Magda też się stęskniła i stwierdziła, że zaryzykuje przyjazd.
   Te trzy godziny spędzone z córką i wnukiem były pięknym prezentem w ten niedzielny dzień. Przy okazji sweter urodzinowy trafił do właścicielki, która ochoczo zapozowała mi do zdjęć. Pogoda bardzo temu sprzyjała, więc prezentuję jeszcze raz "Przydymioną lawendę".






Na drutach szarości, kończę chustę z Kid Silka.


środa, 15 kwietnia 2020

Glamour w szarościach i coś jeszcze

    Dwa dni wystarczyły, aby powstała kolejna chusta z serii "glamour", tym razem w szarościach. Wykorzystałam pozostałości z innych robótek, to Marlene firmy LANG YARNS kolor 024 i Angora Gold Star ALIZE. Powstała, sporych rozmiarów, chusta o ciekawej strukturze. Bawełna Marlene ma grubsze wtrącenia, zaś Star mieni się cekinami jak prawdziwa gwiazda. Pogoda dzisiaj szarobura, ale trudno, Margolka musiała wyjść trochę na zewnątrz, aby zapozować.







                                
 Od jutra obowiązuje nakaz noszenia maseczek w miejscach publicznych, więc w końcu się zmobilizowałam i uszyłam cztery maseczki. Dwie z nich wykonałam według wykroju z Burdy (klik).
Kolejne dwie to maseczki z prostokąta. Do uszycia wykorzystałam starą bawełnianą poszewkę na poduszkę (strona wewnętrzna maseczek) i pozostałości kolorowej cienkiej bawełny ze starej tuniki (zewnętrzna część). W jednej z maseczek wszyłam po dwie gumki recepturki z powodu braku innej gumki. Maseczki na modelach prezentują się tak.






poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Biała chusta glamour

   Powstała bardzo szybko (dwa dni). Cóż, święta spędzamy we dwoje z mężem. Tym razem śniadanie wielkanocne było smutne. Zawsze w moim domu było wielu gości, w tym roku tylko my dwoje, więc i przygotowań świątecznych mniej, co za tym idzie - czasu więcej. 
   Aby stłumić smutek wydziergałam chustę z dwóch nitek - z pozostałości z poprzedniej robótki Versailles firmy KATIA, skład: 97% wiskoza, 2% poliester, 1 % poliamid, kolor 80) i Super Kid Mohair firmy ggh kolor 103. Niestety znowu nie udało mi się uchwycić basku srebrnej nitki, musicie uwierzyć mi słowo, że w słońcu chusta pięknie się skrzy srebrem (dlatego glamour).







 Teraz powstaje bliźniacza chusta, tym razem w szarościach.
   Cieszę się, że dzięki nowoczesnym technologiom mogłam spotkać się z moją rodziną na wirtualnej kawie. I nic to, że kamerki nam się "pokręciły".





sobota, 11 kwietnia 2020

Biała narzutka i życzenia

   Włóczkę kupiłam rok temu, bo mi się spodobała, nie miałam konkretnego pomysłu. Zaczęłam robótkę, sprułam, zaczęłam drugi projekt - przeleżał rok. Trzy dni temu sprułam i zaczęłam to, co prezentuję poniżej . Mówią "do trzech razy sztuka". To narzutka, która powstała z szala częściowo zszytego, tak, by powstał otwór na głowę. Prostota jest najpiękniejsza! Włóczka to Versailles firmy KATIA, skład: 97% wiskoza, 2% poliester, 1 % poliamid, kolor80 - zimna biel ze srebrną nitką. Na zdjeciach nie udało mi się tej skrzącej się srebrnej niteczki uchwycić. Powstała bardzo lejąca się dzianina, miękko układająca się na sylwetce, akurat na chłodniejsze letnie wieczory. Srebrna nić dodaje elegancji i szyku. Narzutkę można nosić na kilka sposobów.






czwartek, 9 kwietnia 2020

Przydymiona lawenda

   Taki kolor ma oversizowy sweter, który wydziergałam dla córki w ramach prezentu urodzinowego. Wytyczne, jakie otrzymałam to: "ma mieć duży dekolt, ma być oversize, a reszta to co sobie mama wymyślisz". 
   No to mama wymyśliła delikatny ażur zdobiący przód swetra i rękawy, sweter dziergany od góry, rękaw wyrabiany jak w moim poprzednim swetrze (klik). Sweter wykonany jest z połączonych nitek BabyAlpaca Silk DROPSA kolor 4314 i cieniuteńkiego moheru z jedwabiem Lace LANGA kolor 034. Powstała taka lekko przydymiona lawenda. Rękaw i dół swetra wykończone są "ściągaczem" 4 oczka ściegu francuskiego i 1 oczko prawe. Powstała dosyć ciekawa faktura. tył jest lekko wydłużony, po bokach małe rozcięcia.
   Póki co, solenizantka sweter ogląda na zdjęciach, będzie się nim cieszyć, gdy będzie mogła go osobiście odebrać. Takie czasy...
                                      


                                  

 Na pewno sweter na człowieku inaczej wygląda, ale cóż, jak się nie ma co się lubi, czyli wdzięcznej modelki o i imieniu Magda, to trzeba Margolkę, dosyć drętwą, polubić.

 W czasach zarazy, dziergam duże formy ale też sporo czytam. Tknęło mnie, bo tuż przed ogłoszeniem zamknięcia wszelkich instytucji zdążyłam odwiedzić moją wiejską bibliotekę i zaopatrzyłam się w spory stosik książek. Niestety, wystarczy mi może do końca następnego tygodnia. Nie lubię czytać z ekranu. Ale jak będzie bieda i będę bardzo cierpiała z powodu braku dostępu do drukowanego słowa, odkurzę swój czytnik e-booków.

Poniżej tytuły moich lektur.

"Podróż do Carcassonne" t.1 i 2 -Agnieszka Janiszewska
Są marzenia, które uskrzydlają, i takie, które stają się przekleństwem.

Warszawa, rok 1921. Hrabina Stefania Leszczyńska aranżuje dla swojego syna, Ksawerego, korzystne małżeństwo, które ma zapewnić mu wysoką pozycję towarzyską i otworzyć drzwi do wielkiej kariery w dyplomacji. Realizację tego planu komplikuje jego romans z początkującą aktorką, Natalią Moore, która w dodatku spodziewa się dziecka. Dziewczyna, nakłaniana przez hrabinę do wyjazdu z Warszawy, w końcu znika bez śladu, a Ksawery rozpoczyna nowe życie. Życie pełne goryczy, poczucia niespełnienia i żalu...

„Podróż do Carcassone” to poruszająca historia jednej rodziny, której członkowie będą musieli zmierzyć się z bolesnymi konsekwencjami swoich decyzji, zawalczyć o marzenia i nauczyć się przebaczać. A w tle – odmalowane z pietyzmem i czułością Warszawa i Kraków z okresu międzywojnia, okupacji i pierwszych lat powojennych. (opis pochodzi ze strony wydawcy).



"Upragniony deszcz" Myra Jahnson, pierwsza część cyklu "Kwiaty Edenu"
 

Rok 1930. Susza pali uprawy, a Bryony Linwood marzy o chłodnym zimowym śniegu i o tym, jak mogłaby żyć, gdyby jej tata nie zginął podczas pierwszej wojny światowej. Od czasu śmierci mamy życie stało się jeszcze cięższe i Bryony musi zrobić wszystko, żeby zapewnić rodzinie przeżycie.
Michael Heath cudem uniknął śmierci na wojnie i mimo że minęło już dwanaście lat, nadal nie może się uporać z tamtym koszmarem. Jest odludkiem, a jego jedyną pasją są rysunki przyrodnicze, w które ucieka od uciążliwych wspomnień i nieustannych nacisków ojca, by zaangażował się w prowadzenie rodzinnej plantacji.
Kiedy Bryony przyjmuje propozycję zatrudnienia w domu państwa Heath, traktuje to jako sposób na uratowanie bliskich przed skrajnym ubóstwem. Jednak za determinacją i wymuszonym optymizmem kobiety kryje się serce tak suche i spragnione jak wypalona ziemia… Wszystko zmienia się, kiedy poznaje Michaela Heatha i odkrywa jego przepiękne rysunki botaniczne.
Czy znajomość ubogiej pokojówki i zamkniętego w sobie artysty pomoże im obojgu wzbić się ponad cień przeszłości? (opis pochodzi ze strony wydawcy)

"Tajemnica alei klonowej" - Zuzanna Śliwa
Oparta na faktach historia dramatycznej rodzinnej tajemnicy, którą przez kilkadziesiąt lat skrywała główna bohaterka.
Kwiecień 1944. Agnieszka, 16-letnia łączniczka AK wraca nocą z lasu ścieżką obok torów. Z przejeżdżającego transportu do Auschwitz ktoś wyrzuca owinięte w poduszkę niemowlę. Dziewczyna zabiera dziecko do rodzinnej wsi.
Jak uzasadnić przed wszechobecnymi Niemcami nagłe pojawienie się dziecka? Ustrzec je i opiekunów przed tragicznym losem? Dziadek i wtajemniczony w sprawę miejscowy ksiądz ustalają, że Agnieszka zostanie podana za matkę a za ojca jej kolega, partyzant AK.
Niełatwo opowiedzieć o losie człowieka mającego za sobą tragiczną przeszłość, noszącego w sobie wielką tajemnicę, i uczynić to w sposób nieprzygnębiający. Zuzannie Śliwie niewątpliwie się to udało. Jej mądra, pięknie napisana książka, choć mówi o zdarzeniach dramatycznych, nie jest pozbawiona humoru oraz niesie ze sobą niewymuszony optymizm i wiarę w Dobro. Porywająca historia! (opis pochodzi ze strony wydawcy)





"KING! Muniek Staszczyk . Autobiografia" - Rafał Księżyk

Z Rakowa, robotniczej dzielnicy Częstochowy, na największe polskie sceny klubowe i festiwalowe. Muniek Staszczyk opowiada całe swoje życie niezawodnemu Rafałowi Księżykowi.         

„W piosenkach T.Love zawsze była refleksja, autorski przekaz” – wyznaje Zygmunt Staszczyk, lider zespołu T.Love. Sam o sobie mówi: „podwórkowy chłopak”. Kochany za szczerość i otwartość artysta podbił serca publiczności nie tylko poprzez buntowniczy styl, ale przede wszystkim przez jedyne w swoim rodzaju teksty. W autobiografii znajdziemy osobiste wyznania muzyka na temat jego wzlotów i upadków, a także czerpanych z życia inspiracji, które stały się pożywką dla twórczości artysty. Odbędziemy pozbawioną showbiznesowej otoczki podróż za kulisy, począwszy od transformacji Zygmunta (Zygi, Mongoła) w Muńka, początków kariery i kreowania wizerunku, poprzez burzliwe dzieje zespołu, aż po aktualną aktywność artystyczną i prywatną.

King! to szczera, nietuzinkowa opowieść o buncie, przezwyciężaniu własnych słabości oraz poszukiwaniu wiary i samego siebie, którą powinien poznać każdy fan polskiego rocka. (opis pochodzi ze strony wydawcy)
   Nie zawsze przy robótce da się czytać, więc oglądam filmy, seriale. Zaczęłam oglądać serial "The Outsider" . Błyskotliwy detektyw prowadzi śledztwo w sprawie makabrycznego morderstwa chłopca oraz tajemniczych okoliczności tej nietypowej sprawy. Serial początkowo bardzo mnie pochłonął, jednak z odcinka na odcinek stawał się bardziej horrorem niż kryminałem (nie znoszę horrorów, nie lubię się bać). Dopiero w połowie serialu doczytałam, że to film na podstawie książki Stevena Kinga. No i wszystko stało się jasne! Przestałam czytać Kinga ileś lat temu, bo nie lubię tego typu literatury. Dobrnęłam do końca serialu i natychmiast zaczęłam szukać czegoś innego, co bardziej by mi odpowiadało.


   Trafiłam na "Poldark. Wichry losu" i to jest coś dla mnie! Film kostiumowy z historią w tle na podstawie powieści Winstona Grahama, angielskiego pisarza. Powieść składa się z 12 tomów (ale byłoby czytania! W sam raz na czas zarazy!), niewykluczone, że sięgnę po powieść. 
Pokrótce o czym opowiada i ksiażka i film.
Kornwalia, druga połowa XVIII wieku. Ross Poldark (Aidan Turner) powraca z amerykańskiej wojny do Anglii. Rodzina i przyjaciele myśleli, że zginął. Jego ukochana (Heida Reed) jest zaręczona z jego kuzynem (Kyle Soller), ojciec nie żyje, a posiadłość, którą odziedziczył jest zrujnowana. Okoliczne kopalnie są zamykane, ponieważ spadają ceny cyny i miedzi, ale ceny żywności i opłaty rosną. Ross podejmuje wyzwanie, ciężko pracuje, by jego ziemie znów stały się produktywne, troszczy się o polegających na nim najemców i stara się odzyskać kobietę, którą kochał lub nauczyć się żyć bez niej.
Podobają mi się bardzo malownicze zdjęcia Kornwalii, film krecony był w starych zabytkowych kopalniach miedzi i cyny (budowle stoją do dzisiaj), klimat filmu zbliżony do klimatu powieści sióstr Brontë czy Jane Austen. Jeszcze długie godziny oglądania przede mna, bo serial ma aż pięć sezonów, a ja właśnie skończyłam drugi sezon.


Czarna narzutka

    Zrobiłam ją dla mojej siostry, zużyłam 4 motki Kid Silka DROPS-a na drutach nr 3,0.     Tęsknię za wiosną, więc postanowiłam sprowadzić ...