środa, 14 października 2020

Testowanie z koronawirusem w tle

      Już drugi tydzień jestem na zwolnieniu lekarskim. Dopadło mnie paskudne przeziębienie. Zaczęło się od strasznego bólu głowy oraz zapalenia spojówek do tego silne słabienie, zawroty, kaszel. Temperatura, jak zawsze u mnie w takich sytuacjach 35,5. Na teleporadę czekałam tydzień (!!!). Dostałam leki i skierowanie na test w kierunku covid-19. Miałam szczęście, bo udało mi się go zrobić jeszcze tego samego dnia, w kolejce czekałam 20 minut. I chyba naprawdę miałam szczęście, bo tego samego dnia w wieczornych programach informacyjnych widziałam ogromne kolejki do punktów testowania. Zdjęcia robione były min. z tego samego punktu, w którym byłam testowana. 

   I co dalej? Test miałam robiony w ubiegły wtorek do tej pory nie otrzymałam informacji o jego wyniku!

    Ponieważ nie mogłam nerwowo znieść tego czekania sama zaczęłam wydzwaniać w różne miejsca, by się dowiedzieć o wyniku testu. Udało mi się w końcu dowiedzieć w moim ośrodku zdrowia, gdzie lekarz wszedł w system i sprawdził wynik testu, zdziwiony, że SANEPID się nie odzywał.

   Na szczęście nie złapałam korony. Mam jednak bardzo duże obawy przed powrotem do pracy. Moja bliska koleżanka - też nauczycielka - ma koronawirusa (pracuje w innej szkole). Nie wiem jak to dalej będzie, rząd nie ma pomysłu na szkoły. Oświata w tej chwili leci na autopilocie, stary minister już się pakuje, nowego jeszcze nie ma. Nie ma komu podjąć decyzji, co robić ze szkołami. A epidemiolodzy alarmują, że teraz w nich właśnie jest główne źródło zakażeń. Jeden wielki chaos. I jeszcze pretensje rodziców, które skrupiają się na nauczycielach właśnie. 

   Z wielką przykrością czytałam dzisiejsze komentarze na temat pracy nauczycieli. I po raz kolejny stwierdzam, że czas już odejść ze szkoły. Nie jestem w stanie pracować bez akceptacji moich działań, szacunku do mnie jako człowieka i mojego zawodu. Nie jestem w stanie znosić lekceważenia i ignorancji. Po 33 latach pracy jest we mnie coraz więcej goryczy i zniechęcenia.

Takie jakieś smutne to dzisiejsze nauczycielskie święto.

  


   W oczekiwaniu na wynik testu zaczęłam dziergać testowy szal Mirror Hearts. Ten test zajął moją głowę, by nie myśleć o wyniku testu na koronawirusa




   Słucham też najnowszej płyty Davida Garretta "Alive", dzisiaj przyszła i to jest ta odrobina słońca, która trochę rozjaśni mój dzień.


3 komentarze:

  1. Witam koleżankę z grupy testowej, bo też właśnie przy tym projekcie
    jestem, tyle, że robie wersję męską, bo akurat maż potrzebował nowego szalika, a byle co dziergać się nie chciało, i przypadek podsunął akurat testowanie u Reni. Cieszę się z każdej wiadomości, że ktoś po wykonaniu testu otrzymał odpowiedź "niepotwierdzajacą", i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Bardzo dobrze Cie rozumiem, bo u nas (na Litwie) też bardzo dużo pedagogów zrezygnowało w tym roku z pracy w szkole. Mam nadzieję, że robótka i na pewno książki przywróca Ci dobry nastrój. Pozdrawiam i zdrówka życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście, że to nie to paskudztwo.
    Mam pytanie praktyczne: rozumiem, że czekając tydzień na teleporadę, nie pracowałaś. L4 dostałaś dopiero po konsultacji z lekarzem? Jak to jest prawnie rozwiązane? Pracodawca wierzył Ci na słowo? Lekarze wystawił L4 z datą wsteczną? Bardzo mnie to interesuje, bo jestem już na skraju załamania nerwowego. W szkole procedur sanitarnych uczniowie prawie nie przestrzegają, niektórzy przychodzą przeziębieni i zanim odeśle się ich do domu, to sieją naokoło. Dystans - można zapomnieć. Moja szkoła mieści się w adaptowanej kamienicy - korytarze są wąziutkie, a uczniowie się przemieszczają na każdej przerwie zmieniając salę. Dosłownie siedzą jeden na drugim. Nerwy mi już puszczają. Mieliśmy już potwierdzone zakażenie u nauczyciela i zero kwarantanny dla osób z kontaktu. Jak gdyby się nic nie stało. Siedzę na bombie, albo zachoruję, albo zwariuję. Tak źle i tak niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam. Czekając na teleporadę normalnie pracowałam, niestety. Unikałam kontaktu z innymi jak mogłam, pracuję w bibliotece, która funkcjonuje trochę inaczej. Książki wydaję " przez okienko". U nas każda klasa miała przypisaną jedna salę, jednak na przerwach również można było zapomnieć o dystansieystansie. W tej chwili mamy kilka przypadków zakażeń wśród uczniów i nauczycieli. W związku z tym ponad 200 uczniów i 21 nauczycieli przebywa na kwarantannie z klas 1-3. Od wczoraj,jak wszędzie, 4-8 na zdalnym nauczaniu. Dziwne wytyczne weszły w życie 23 października, które mówią, że jeżeli ktoś został skierowany na kwarantannę to nie dotyczy on osób zamieszkujących z tą osobą (!!!).

      Usuń

Życzenia