wtorek, 6 czerwca 2017

Przeczytane

   Uwielbiam "Imię róży" Umberto Eco, dlatego, gdy przeczytałam w opisie książki "Spisek franciszkanów' Johna Sack'a, że w utrzymana jest w podobnym klimacie bez wahania po nią sięgnęłam.  Historia rozpoczyna się w 1230r., gdy nieznani sprawcy "porywają" trumnę ze szczątkami św. Franciszka  i ukrywają w nieznanym miejscu. Po latach jeden z braci - pustelnik Konrad, otrzymuje list od swojego mentora, który był najbliższym towarzyszem świętego. W liście tym zobowiązuje Konrada do rozwikłania zagadki śmierci św. Franciszka. To historia pełna tajemnic, niebezpiecznych sytuacji oraz zagadkowych spotkań. Nie jest tak porywająca jak książka Eco, ale warta przeczytania.

    
   Co wiemy o osobach transeksualnych? Znamy Annę Grodzką, czy wiemy coś więcej? Czy wiemy, co przeżywają takie osoby? Jaka jest ich droga, by odnaleźć samych siebie? Jakie decyzje podejmują, by w końcu poczuć się dobrze we własnym ciele? 
Marcin Loter w książce "Chłopiec w czerwonej sukience" opisuje prawdziwą historię chłopca, który urodził się jako dziewczynka oraz jego drogę do odzyskania swojej tożsamości. 
   Ta opowieść porusza, jest autentyczna, bo Marcin Loter opowiada swoją historię.

 Steve Berry to autor książki "Klucz Jeffersona". Gdy zaczęłam czytać tę powieść przypomniało mi się, że już gdzieś słyszałam o głównym bohaterze Cottonie Malone, prezydencie Stanów Zjednoczonych Danielsie i pięknej Cassiopei Vit. W tle również był zamach na urzędującego prezydenta, zagadka związana z nieżyjącym prezydentem, a klucz do jej rozwiązania znajduje się w muzeum temuż prezydentowi poświęconym. Tu jest podobny schemat. Pierwszą książkę Berre'ego "Mit Lincolna" przeczytałam z dużym zainteresowaniem, "Klucz Jeffersona" co nieco mnie znudził, nie lubię powielanych schematów. Między innymi dlatego przestałam czytać książki Harlana Cobena. Ale jeśli ktoś lubi polityczne thillery, może po tę książkę sięgnąć.
A bluzeczka się dzieje, zbliżam się ku końcowi, jednak czasu coraz mniej, jak to w przededniu zakończenia roku szkolnego. Zaczynam się czuć jak na karuzeli.

1 komentarz:

  1. "Imię róży" czytało mi się ciężko, nie wiem dlaczego, ale jakoś do mnie nie przemówił ten pisarz. Chętnie zapoznam się z proponowaną lekturą "Spisek franciszkanów" - może bardziej ta książka mnie porwie?
    Thillery lubię i zapewne po tę książkę chętniej sięgnę.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń

Czarna narzutka

    Zrobiłam ją dla mojej siostry, zużyłam 4 motki Kid Silka DROPS-a na drutach nr 3,0.     Tęsknię za wiosną, więc postanowiłam sprowadzić ...