Pamiętacie tę bluzeczkę? (klik) Trochę mi się już znudziła, trochę jakby kusa się zrobiła. W ubiegłym roku postanowiłam ją przerobić. Sprułam, zaczęłam dziergać i... zabrakło mi włóczki. Jakoś nie mogłam się zebrać, aby dokupić brakującą ilość (może koloru nie było, nie pamiętam). W każdym razie schowałam robótkę do szuflady i zapomniałam o niej. Odkryłam ją całkiem niedawno, szukając czegoś. Domówiłam brakującą ilość włóczki, bardzo podobnej kolorystycznie i skończyłam udzierg. Będzie jak znalazł na trochę chłodniejsze letnie dni.
Bluzeczkę dziergałam od góry, na okrągłych drutach nr 4,5. Motyw tego ażuru wielokrotnie wykorzystywałam w moich robótkach. Tył bluzeczki jest leciutko wydłużony, na bokach jest małe pęknięcie. Wykorzystałam w sumie cztery motki włóczki Sol Degrade LANGA- trzy motki kolor 017, jeden motek kolor 144.
Suszy się kolejny kocyk dziecięcy, niebawem go zaprezentuję. Teraz idę szperać w moich zasobach, chyba mam jeszcze jedną bluzeczkę niedokończoną. Powoli zaczynam recyklingować te udziergi, w których już nie chodzę, czas na przeróbki!
Remont łazienki powoli dobiega końca. W tym tygodniu ekipa ma zakończyć wszystkie prace. Ufff...
Drugie życie włóczki? Jestem na Tak!
OdpowiedzUsuńPomijając prucie starego udziergu, to cała reszta jest czystą przyjemnością: faza wymyślania, etap dziegania, no i oczywiście okres noszenia:-)
Życzę kolejnych udanych przeróbek.
Moje udziergi są dobrych gatunkowo włóczek, na które wydaję niemałe pieniądze, więc żal ich się pozbywać. Są to dobre gatunkowo włóczki o szlachetnym składzie, więc bardzo dobrze znoszą kolejne prucia i przeróbki. A ja lubię zmiany, więc dosyć często przerabiam swoje bluzeczki, sweterki itp. I zgodzę się z Tobą, że prucie to najmniej lubiany przeze mnie moment, za to reszta to sama przyjemność. Pozdrawiam
Usuń